Sekretarz stanu USA Antony Blinken, który w niedzielę składa wizytę w Mołdawii, zagwarantował poparcie swego kraju dla tej byłej republiki radzieckiej borykającej się obecnie z napływem uchodźców z sąsiedniej Ukrainy. W czwartek Mołdawia podpisała wniosek o pryjęcie do Unii Europejskiej, co rozzłościło Rosję.
Od początku wojny, która zaczęła się 11 dni temu, granicę Ukrainy z Mołdawią przekroczyło 250 tys. ludzi - poinformowała z kolei prezydent Maia Sandu. "Dla tak małego kraju jak Mołdawia to wielka liczba ludzi" - podkreśliła.
"Podziwiamy hojność i gościnność, chęć zaprzyjaźnienia się z ludźmi, którzy są w niedoli i naprawdę chcę zrobić wszystko, aby pomóc wam uporać z ciężarem, jaki na was został złożony" - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji.
Blinken podkreślił, że Mołdawia jest bohaterką "potężnej i pozytywnej historii" o rodzącej się demokracji "w momencie, gdy przez kilka lat demokracje cofały się, a nie szły dalej".
Szef amerykańskiej dyplomacji przybył do Mołdawii po wizycie w sobotę w Polsce, gdy NATO wzmacnia swoją wschodnią flankę w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę. Z Kiszyniowa udaje się do krajów bałtyckich - na Litwę, na Łotwę i do Estonii.
Mołdawia, dawna republika radziecka, tak jak jej sąsiadka Ukraina, nie jest członkiem NATO, lecz w czwartek podpisała wniosek o przyjęcie do Unii Europejskiej. Krok ten rozłościł Rosję, której 1500 żołnierzy stacjonuje w Naddniestrzu, separatystycznym rejonie na wschodzie Mołdawii.
Blinken spotkał się w Kiszyniowie także z prezydent Sandu, byłą ekonomistką Banku Światowego, która doszła do władzy w 2019 roku; wygrała wybory obiecując ściślejsze związki z Zachodem.
Na zakończenie swej wizyty w Kiszyniowie Blinken wziął udział w konferencji prasowej, na której powiedział, że USA wspierają europejskie aspiracje Mołdawii; podkreślił jednocześnie, że kwestia ta leży po stronie tego kraju i członków Unii Europejskiej.
Dodał, że bardzo istotne dla utrzymania suwerenności i niezależności Mołdawii jest bezpieczeństwo energetyczne.