Rosja nie dała rady. Maleńka Mołdawia pokazała swoją siłę. Europa
Mołdawio, zwyciężyłaś. Dzisiaj daliście lekcję demokracji, którą należy zapisać w podręcznikach historii – powiedziała Maia Sandu w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy niepełne jeszcze wyniki wyborów dawały jej przewagę 54 proc. w II turze wyborów prezydenckich.
„Dzisiaj ocaliliście Mołdawię” – powiedziała Sandu, zwracając się do swoich wyborców. „Nikt nie przegrał” – zapewniała, zwracając się do zwolenników swojego oponenta, Alexandra Stoianoglo.
„Obiecuję, że będę prezydentką was wszystkich. Możemy mieć różne poglądy, mówić różnymi językami, ale wszyscy chcemy pokoju, wzajemnego zrozumienia i dobrego życia dla naszych dzieci. To jest mój cel dla Mołdawii na nadchodzące lata” – mówiła Sandu wzywając do jedności.
Przyznała, że w kraju potrzebne są zmiany. „W pełni rozumiem, że to głosowanie było napędzane potrzebą zmiany – zmiany, na którą oczekuje społeczeństwo. Wiedzcie, że usłyszałam wszystkie głosy, włącznie z tymi krytycznymi” – oświadczyła.
Odniosła się również do ingerencji w proces wyborczy, za którym, według władz w Kiszyniowie, stoi Rosja.
„Mołdawia została zaatakowana w sposób niespotykany w historii Europy – przy pomocy brudnych pieniędzy, nielegalnego kupowania głosów, wrogiej ingerencji w proces wyborczy” – mówiła Sandu.
Po zliczeniu głosów z 98 proc. komisji wyborczych Maia Sandu prowadzi w II turze wyborów prezydenckich z wynikiem 54,3 proc.
Źródło: PAP