Celem ataku bojowników Państwa Islamskiego był dom dwóch braci, przywódców szyickiej rebelii z islamistycznego ruchu Huti. Państwo Islamskie uważa czlonków ruch Huti za heretyków i sprzeciwia się ich walce z siłami prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego.
Huti od kilku miesięcy walczą z siłami prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego, który obecnie znajduje się w Arabii Saudyjskiej.
Do zamachy doszło w nocy z poniedziałku na wtorek pod domem braci Faycala i Hamida Jayache. Jak podano, w momencie ataku w budynku trwały uroczystości żałobne związane ze śmiercią członka rodziny. Członkowie ruchu Huti od razu po ataku, zamknęli cześć miasta w której doszło do wybuchu, wpuszczając i wypuszczając tylko służby ratownicze.
Według doniesień lokalnych władz, w zamachy zginęło zostało co najmniej 28 osób, w tym 8 kobiet.
Korzystający z poparcia Iranu ruch Huti kontroluje już stolicę państwa Sanę, a obecny konflikt, w którym według ONZ zginęło w ciągu ubiegłych dwóch tygodni ponad 500 ludzi, grozi wtrąceniem 25-milionowego Jemenu w humanitarną katastrofę.
Zarówno Arabia Saudyjska, jak i Huti deklarują gotowość do rozmów na temat ustabilizowania sytuacji politycznej w Jemenie, gdzie w 2012 roku społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Jednak wysunięte przez obie strony warunki negocjacji są dla nich nawzajem nie do przyjęcia.