Gruzini protestują przeciwko prorosyjskiej władzy. Nie chcą znaleźć się w strefie wpływów Moskwy
Kierownictwo gruzińskiego państwa, nie licząc się z narodem, zmierza wprost w rosyjską strefę wpływów - oświadczył w szef MSZ Estonii Margus Tsahkna. Skomentował w ten sposób ostatnie niepokoje i napiętą sytuację polityczną w Gruzji.
Według estońskiego ministra decyzja rządu w Gruzji o zawieszeniu rozmów akcesyjnych z UE "obnażyła to, przed czym ostrzegano, jeśli Gruzińskie Marzenie dojdzie do władzy". "Ugrupowanie, poprzez kłamstwa i zastraszanie dąży do sprzymierzenia z Rosja, a nie z Unią Europejską" - powiedział Tsahkna.
Premier Irakli Kobachidze zapowiedział, że Gruzja nie podejmie negocjacji o przystąpieniu do UE ani nie skorzysta z unijnych grantów budżetowych aż do końca 2028 roku. Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła, że rząd w ten sposób wypowiedział wojnę własnemu narodowi. Na ulicach gruzińskich miast doszło do protestów i starć z policją.
Dr Andrzej Szabaciuk z Katedry Teorii Polityki i Studiów Wschodnich KUL oraz analityk Instytutu Europy Środkowej ocenił, że decyzja premiera Gruzji jest niezwykle niepokojąca.
"Nie tylko dlatego, że oznacza odsunięcie na bliżej nieokreśloną przyszłość starań o integrację z Unią Europejską. Decyzja ta może być także sygnałem planowanego zaostrzenia represji wobec opozycji i stopniowego dryfowania w kierunku państwa autorytarnego" - powiedział.
Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili w sobotę wieczorem oświadczyła, że pozostanie na stanowisku do czasu aż legalny parlament wybierze jej następcę. Prozachodnia przywódczyni Gruzji i opozycja nie uznają wyników październikowych wyborów parlamentarnych.
"Salome Zurabiszwili ogłosiła, że nielegalny parlament nie będzie mógł wybrać nowego prezydenta, w związku z czym inauguracja nie odbędzie się, jej mandat będzie kontynuowany do czasu wybrania nowego prezydenta przez nowy parlament" - poinformował serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda).
Protest w Gruzji. Demonstracja przed siedzibą telewizji publicznej
Rządząca w Gruzji partia Gruzińskie Marzenie, która według oficjalnych danych wygrała wybory parlamentarne, ogłosiła w środę, że jej kandydatem na prezydenta jest polityk i były piłkarz Micheil Kawelaszwili. W grudniu głowę państwa po raz pierwszy ma wybrać specjalne kolegium, w którym większość miałaby partia rządząca, oskarżana o oddalanie kraju od standardów demokratycznych.
Źródło: PAP