"To, co teraz mówi kanclerz Niemiec, być może jest przygotowaniem pod scenariusz zamknięcia granicy. (...) Niech pan dowie się, jaka jest faktyczna sytuacja i nie wtrąca w polskie sprawy", powiedział wczoraj w Kraśniku (woj. lubelskie) premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do zapowiedzi niemieckiego kanclerza ws. "wzmacniania kontroli nad nielegalną migracją", gdzie uderzył w Polskę.
Na wiecu SPD w Norymberdze Olaf Scholz opowiedział się za większą kontrolą nad nielegalną migracją; zapewnił też o podjęciu dodatkowych środków w tym celu. Agencja DPA poinformowała, że "mając na uwadze obecną sytuację na granicach, Scholz zaapelował o wyjaśnienie ewentualnych nieprawidłowości w wydawaniu wiz przez Polskę". "Nie chciałbym, żeby Polska po prostu machnęła ręką; będziemy potem dalej dyskutować na temat naszej polityki azylowej", stwierdził kanclerz Niemiec dodając, że powinno być tak, że "każdy, kto przyjeżdża do Polski, jest tam rejestrowany".
Szef rządu odpowiedział na wiecu w Kraśniku, że "logika dzisiejszej sytuacji" jest taka, że "Platforma (PO - red.) otwiera granicę na nielegalną imigrację, bo nie chcieli się zgodzić na to referendum i na to pytanie w tym referendum". "Potem, Niemcy mówią - no jak - ale to ci przyjeżdżają tutaj do nas i zamykają granicę. To, co teraz mówi kanclerz Scholz, jest przygotowaniem - być może - pod taki właśnie scenariusz. I jeszcze raz mówię: lepiej się niech pan, panie kanclerzu, dobrze poinformuje, jaka jest faktyczna sytuacja, i nie wtrąca w polskie sprawy", podkreślił Morawiecki.
Premier dodał, że "tak długo, jak będzie rząd PiS, to my będziemy rozstrzygać o polskich sprawach i Polacy będą decydowali, co ma się dziać w polskim domu".