W Financial Times ukazał się w artykuł, który wskazuje, że Niemcy budując Nord Stream 2 wpadki w pułapkę, która sami stworzyli.
Autor artykułu w Financial Times wskazał, że sytuacja na Morzu Azowskim ukazął sprzeczność niemieckiej polityki zagranicznej.
Gazociąg Nord Stream 2, omijający Ukrainę i Polskę, budowany jest przez wspieraną przez Kreml grupę gazową Gazprom i współfinansowany przez konsorcjum niemieckich, francuskich, anglo-holenderskich i austriackich przedsiębiorstw naftowych i gazowych. Politycznie jednak, jest w pełni własnością Berlina – wskazuje „FT”.
Autor zastanawia się, czy Niemcy są w stanie być odpowiedzialnym liderem Europy. Wskazuje, że przeciwników inwestycji jest wielu – od Ukrainy, która straci zyski, poprzez USA i Europę Wschodnią po obawiające się: Francję oraz Wielką Brytanię i Kanadę.
Nic nie zmieniają jednak nawet listy rodzimych polityków do Angeli Merkel z prośbami o przerwanie budowy.
- Wszystko to zachęca do pytania: dlaczego niemiecki rząd nadal broni Nord Stream 2 - pyta autor artykułu.
Wskazał, że Berlin wpadł we własną pułapkę z której teraz, nie może się wyrwać.
- Odwrócenie pozwoleń (na budowę NS2) ze względów bezpieczeństwa narodowego oznaczałoby poniesienie strat o charakterze represyjnym. Pani Merkel zauważyła, że Niemcy mogą również grać w grę przymusową, ograniczając napływ gazu. Ale to nadal pozostawi Ukrainę na łasce Kremla. Pozostają dwie możliwości. Berlin może poddać się sankcjom USA, lub może przestać blokować wysiłki Komisji Europejskiej w zakresie stosowania unijnych reguł konkurencji. Oba są nieprzyjemne. Gotowy Nord Stream 2, omijając Ukrainę, usuwa najsilniejszy środek odstraszania od dalszej agresji Moskwy na Kijów. To fatalnie podkopuje europejską spójność i wiarygodność Niemiec jako godnego zaufania sąsiada – wskazano w artykule.