Real Madryt pokonał Manchester City u siebie 1:0 w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów i wobec bezbramkowego remisu w pierwszym spotkaniu awansował do finału rozgrywek. Jedyna bramka została zaliczona jako samobójcze trafienie Fernando, który blokował strzał Garetha Bale\'a. W meczu o tytuł tak jak przed dwoma laty rywalem Królewskich będzie Atletico Madryt.
W pierwszych minutach składniejsze akcje przeprowadzali goście, jednak nie udało im się poważnie zagrozić bramce podopiecznych Zidane'a. Gospodarze po jakimś czasie przejęli inicjatywę i zaczęli stwarzać coraz groźniejsze akcje. W końcu w 20 minucie Carvajal zagrał ze skrzydła do wbiegającego Bale'a, a walijczyk uderzył z ostrego kąta, piłka odbiła się jeszcze od nogi Fernando i wpadła do bramki. Po stracie gola Real dalej przeważał, a podopiecznym Manuela Pellegriniego brakowało pomysłu w akcjach ofensywnych. Pod sam koniec jednak De Bruyne wyprowadził podaniem Fernandinho na dogodną pozycję, ale ten mocnym płaskim strzałem z około 16 metrów trafił w słupek. Do przerwy rezultat się nie zmienił i gospodarze schodzili do szatni prowadząc jedną bramką.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, Manchester City nawet kiedy próbował atakować to nie potrafił zaskoczyć defensywy Królewskich, Real natomiast co pewien czas zagrażał bramce gości. W 52 minucie Bale zagrał piłkę nad obrońcami rywali do Modricia, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Hartem, ale nie zdołał pokonać angielskiego bramkarza. Niedługo później Walijczyk uderzył głową po rzucie rożnym i trafił w poprzeczkę. Pod koniec spotkania angielski zespół starał się przejąć inicjatywę, ale jego akcjom cały czas brakowało elementu zaskoczenia. Najgroźniejszą szansę goście mieli, kiedy z dystansu, minimalnie nad bramką uderzył Aguero. Realowi udało się utrzymać skromne prowadzenie do końca i to Królewscy zagrają 28 maja z Atletico w finale Ligi Mistrzów.