Zapewne wszyscy, którzy choć odrobinę śledzą rozgrywki mistrzostw świata, spodziewali się festiwalu bramek w konfrontacji Argentyny z Iranem. Albicelestes nie zachwycili w pierwszym meczu wygrywając z Bośnią i Hercegowiną tylko 2:1. W swoim drugim występie również zagrali poniżej oczekiwań i możliwości. Ponownie honor Argentyńczyków uratował Leo Messi, który jednym przebłyskiem swojego piłkarskiego geniuszu, zdobył przepiękną bramkę na wagę trzech punktów i awansu do 1/8 finału mistrzostw świata.
Iran zagrał fantastyczny mecz. W starciu z faworyzowanym rywalem postawił na grę ultra defensywną. Cała drużyna przez większą część spotkania była ustawiona do 30 metra od bramki strzeżonej przez Haghighiego. Irańczycy imponowali zdyscyplinowaniem taktycznym, wytrzymałością fizyczną, swoistą pasją w poczynaniach na boisku w Belo Horizonte. Do 90. minuty byli bliżsi strzelenia zwycięskiej bramki i sprawienia kolejnej niespodzianki na mundialu.
Rozgrywka w pierwszej połowie była zdominowana przez Argentyńczyków, którzy byli przy piłce przez 73% czasu gry. Jednakże z tej przytłaczającej przewagi niewiele wynikało. Iran konsekwentnie się bronił, a Argentyńczycy byli bezradni wobec tak skomasowanej defensywy. Ich ofensywne zapędy sprowadzały się do niecelnych strzałów z dalszej odległości, czy też dośrodkowań, które bezbłędnie wybijali rośli obrońcy reprezentacji Iranu.
Gra Albicelestes frustrowała nie tylko piłkarzy z Ameryki Południowej, ale i kibiców. Niedokładne podania, brak płynności w rozgrywaniu piłki, wolna stateczna gra, wszystkie te elementy charakteryzowały styl gry Argentyny w pierwszej połowie.
Po przerwie obraz gry uległ zmianie, głównie za sprawą Irańczyków, którzy przestali się ograniczać w swoich poczynaniach do gry defensywnej. W drugiej połowie wyprowadzili kilka niebezpiecznych kontrataków, po których byli bardzo blisko strzelenia bramki. Za każdym razem skutecznie interweniował Sergio Romero, ratując honor Albicelestes, dla których porażka w starciu z Iranem byłaby swoistym blamażem. Szczególnie interwencją z 68. minuty, Romero zasłużył na słowa uznania, gdy po świetnym strzele głową Dejagaha, popisał się kapitalną interwencją przenosząc piłkę nad poprzeczką.
W końcówce meczu Iran miał najlepszą sytuację na strzelenie zwycięskiej bramki, kiedy to sam na sam z bramkarzem znalazł się Reza. Jednakże jego strzał wpadł w ręce pewnie broniącego Romero. Kiedy wydawało się, że będziemy świadkami kolejnej mundialowej niespodzianki, ze snu przebudził się następca Diego Maradony – Leo Messi. W doliczonym czasie gry przejął piłkę przed polem karnym, przełożył sobie futbolówkę na lewą nogę i strzelił, nadając piłce takiej rotacji tak, iż Haghighi nie miał szans na skuteczną interwencje. Po raz drugi na tych mistrzostwach Messi strzelił zwycięską bramkę, jednocześnie potwierdzając, iż stać go na rzeczy wielkie w kolejnych spotkaniach.
Przepiękny gol dał nie tylko awans Argentynie do 1/8 finału, ale miejmy również nadzieje, że popchnie Albicelestes do gry z większą fantazją i polotem, dając nam w kolejnych meczach niezapomniane emocje.
Iran po tej porażce nadal ma szanse na awans. W ostatnim meczu grupowym Irańczycy zmierzą się z Nigerią, która już dziś spotkaniem z Bośnią i Hercegowina zamknie drugą rundę gier w ramach grupy F.