PSG po żywym, zaciętym spotkaniu zremisowało u siebie z Manchesterem City 2:2 w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Bramki strzelali Ibrahimović i Rabiot dla gospodarzy oraz Kevin De Bruyne i Fernandinho dla gości. Rewanż już we wtorek.
Kibice na Parc des Princes mogli oglądać ciekawe, rozgrywane w szybkim tempie spotkanie, godne rywalizacji o półfinał Champions League. Angielska drużyna starała się zaatakować od pierwszego gwizdka, ale mistrzowie Francji po 10 minutach opanowali sytuację i przejęli inicjatywę. Pierwszym jej przejawem była akcja, w której Matuidi upadł po starciu z obrońcą wychodząc sam na sam z bramkarzem, sędzia nie zdecydował się jednak podyktować jedenastki. Arbiter odgwizdał za to karnego chwilę później, kiedy David Luiz przewrócił się o wystawioną nogę Sagni w polu karnym, co było dość dyskusyjną decyzją. Przed jej zgubnymi skutkami uratował City powracający do składu po kontuzji Joe Hart, który obronił jedenastkę wykonywaną przez Ibrahimovicia. Dla Szweda to nie był najlepszy okres gry, kilkakrotnie tracił piłkę, a w 23 minucie w sytuacji „oko w oko” z angielskim bramkarzem fatalnie przestrzelił.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na PSG 15 minut później. Strata w środku pola pozwoliła Manchesterowi na kontrę, podczas której Fernardinho znalazł na prawej stronie kolejnego rekonwalescenta w ekipie gości – Kevina De Bruyne, a ten mocnym strzałem pokonał Trappa. Za moment było już jednak 1:1 po kuriozalnej sytuacji gdzie Hart zagrał pod bramką do Fernando, a ten nie zauważył nadbiegającego Ibrahimovicia, który zablokował wyprowadzane przez niego podanie w taki sposób, że piłka wpadła do siatki. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.
Po przerwie dalej przeważało PSG. W 59 minucie francuskiej drużynie udało się podwyższyć prowadzenie. Po rzucie rożnym głową strzelał Cavani, Hart odbił to uderzenie pod nogi Rabiot, który nie miał problemu by z bliska umieścić piłkę w siatce. To nie był jednak koniec emocji, w 72 minucie Manchester doprowadził bowiem do remisu. Sagna zagrał z prawej strony wzdłuż bramki, a obrońcy gospodarzy tak niefortunnie wybijali piłkę, że ta trafiła do Fernrdinho, Brazylijczyk uderzył i dzięki rykoszetowi od jednego z defensorów pokonał Trappa. Wartkie tempo utrzymało się do końca, ale gole już nie padły. Przed rewanżem awans pozostaje sprawą otwartą, choć dwie bramki strzelone na wyjeździe przez City stawiają ich w nieco lepszej sytucaji.