Mariusz P., znany zawodnik MMA został oskarżony o przywłaszczenie cudzego mienia ruchomego – poinformował portal money.pl. Z doniesień portalu wynika, że w 2018 r. sportowiec ze swoją ekipą wszedł do jednego z hosteli, wywiercił zamki, zajął pokoje i rekwirował meble. Jak twierdził, część biznesu była jego własnością.
Do sądu z aktem oskarżenia poszedł właściciel hostelu, a sąd rejonowy w Wadowicach postanowił zająć się sprawą. Wcześniej prokuratura umarzała postępowania.
Jak wyjaśnili przedstawiciele wadowickiego sądu, postępowanie toczy się w sprawie przywłaszczenia cudzego mienia ruchomego. To przestępstwo zagrożone pozbawieniem wolności od trzech miesięcy do nawet 5 lat.
Prokuratura dwukrotnie umarzała sprawę
Sąd dodał, że jest to postępowanie z oskarżenia subsydiarnego. Oznacza to, że w roli oskarżyciela występuje tu pełnomocnik pokrzywdzonego, a nie prokuratura.
Skąd taka droga? Prokuratura w Wadowicach najpierw umorzyła postępowanie w tej sprawie, stwierdzając, że nie było tu czynu zabronionego. Sąd jednak potem decyzję prokuratury uchylił. Prokuratura jeszcze raz zajęła się sprawą i znowu ją umorzyła.
Intryga byłej żony?
W tym momencie współwłaściciel hostelu zdecydował się sam wystąpić w roli oskarżającego. Mógł tak postąpić, gdyż raz sąd stanął po jego stronie, uchylając decyzję prokuratury. A to warunek niezbędny przy postępowaniu subsydiarnym.
Mariusz P. twierdził, że nabył połowę udziałów w hotelu od byłej żony Kowalczyka. Zapewniał więc, że miał prawo do korzystania z części hostelu i wynajmowania pokoi.
Oskarżający sportowca współwłaściciel hostelu przypomniał natomiast, że zawodnik nie miał żadnego prawa do siłowego przejęcia połowy hostelu, bo jego rozprawa z byłą żoną o podział majątku ciągle trwa – a wobec tego majątek podzielony nie jest.
Sąd w Wadowicach nie poinformował, kiedy odbędzie się pierwsza rozprawa związana z aktem oskarżenia.