Dzisiejszymi gośćmi „Saloniku Politycznego” Rafała Ziemkiewicza byli Joanna Miziołek z „Wprost”, Stanisław Janecki z „W Sieci” i Mariusz Staniszewski z „Rzeczy Wspólne”.
– Ten Sejm pokazał pewne ograniczenia, które jednak nie zostały dziennikarzom z powrotem cofnięte. To, że nie mogą dojść do gabinetu, w którym jest prezes, ta słynna kotara. To trochę pokazuje, że tu chodzi o czepiania dla czepiania. To co robi poseł Nitras od dłuższego czasu, nagrywanie polityków, nagrywanie tego ochroniarza, on sam zaczął pisać na Twitterze, że jego powołanie to dziennikarstwo. Nitras starał się wybić na kryzysie parlamentarz, kryzys się skończył, a on pełni rolę taką, jaką sobie założył. Jest we wszystkich serwisach, jest o nim głośno. Zresztą przypominam, że on powiedział, że premier Gowin mu proponował funkcję ministra sportu. Nitras chce pokazać, że znaczy coraz więcej, konflikt między nim a Schetyną jest coraz większy – zauważyła Joanna Miziołek.
"Schetyna później odstrzeli Nitrasa"
– Gowin chce pokazać, że jest kimś ważnym, żeby trudniej go było wyrzucić. Doskonale wie, że Schetyna chce go wyrzucić, albo ukarać za to co robi. W Platformie nie jest tajemnicą, że Schetyna go nie lubi. Schetyna już go nie lubił, kiedy był głównym doradcą Ewy Kopacz, bo czuł się tak ważny, że pozwalał sobie na różne żarciki ze Schetyny, których ten nie cierpiał. Im więcej Nitras urządza te happeningi, to będzie go trudniej usunąć. Nitras ostatnio umieścił w Internecie takie zbliżenie swojej twarzy. Tam bardzo wyraźnie widać źrenicę. To dobry materiał do analizy dla specjalistów – dodaje Stanisław Janecki.
– Rzeczywiście Nitras wychodzi na czołową postać Platformy Obywatelskiej, to bardzo smutne dla Platformy Obywatelskiej. To kontynuacja tego protestu sejmowego. I to nie jest walka – pokazaliśmy, że zależy nam na mediach, teraz przygotujemy trzy ustawy medialne. To dalej happening w najgorszym wydaniu. Jeśli rzeczywiście posłowie dążą żeby być obecnym w mediach, to jest to droga, którą przeszedł Janusz Palikot. Schetyna będzie pozwalał na to tak długo jak będzie to użyteczne, a później odstrzeli Nitrasa – zauważa Mariusz Staniszewski.
"To dalej happening w najgorszym wydaniu"
– Ja bym powiedział, że Janusz Palikot jest jednym z największych wygranych w polskiej polityce. Bo ma partyjkę, której już de facto nie ma. Partyjka ma jakieś ułamkowe poparcie, ale dzięki temu, że wkręcił SLD w koalicję, to wciąż dostaje subwencję partyjną. Palikot dostaje do końca kadencji coś koło bańki rocznie na partię, której nie ma. Nie wiem gdzie on jest, ale źle mu nie jest. W kwestii Nitrasa to chyba się zgadzamy, nie da się na tym zrobić poważnej kariery politycznej – powiedział Rafał Ziemkiewicz.
– Rzeczywiście brak odpowiedzi w samej Platformie Obywatelskiej na działanie Nitrasa, pokazuje słabość tej partii, taką jałowość. Jeśli postacią numer jeden jest poseł biegający i nagrywający wszystko na telefon, to jest to naprawdę żenujące – dodaje Staniszewski.
– Ja przypomnę, że w listopadzie 2006 r., kiedy była końcówka wyborów samorządowych na prezydenta Szczecina, wtedy pan Nitras świadomie powiedział, że jeden z kandydatów umorzył 300 tysięcy długu działacza Samoobrony. Nitras wiedział, że to kłamstwo, ale wiedział, że rywal nie zdąży to udowodnić w trybie wyborczym. Nitras się tym chwali, pokazuje jaki to jest charakter – zakończył Stanisław Janecki.