Sygnał Czytelniczki: władze Warszawy chcą eksmitować uciekinierów wojennych

Władze Warszawy obiecały im - uciekinierom przed agresją rosyjską - bezpłatne mieszkanie, przynajmniej do czasu zakończenia wojny na Ukrainie Teraz urzędnicy Trzaskowskiego mają żądać od nich natychmiastowego opuszczenia lokalu i zapłaty 30 tys. zł za korzystanie z mieszkania. Magistrat grozi także, że jeżeli uciekinierzy się nie wyniosą to zostaną obciążeni znacznie wyższą kwotą.
"Kontaktuję się z Państwem w imieniu moich przyjaciół - Nadii Senchylo (lat 67), Alexandra Senchylo (lat 68) oraz Pani Walentyny Berezhny (matki Nadii Senchylo, lat 99), prosząc o pomoc i nagłośnienie sprawy ich eksmisji z mieszkania przez Prezydenta m.st Warszawy Rafała Trzaskowskiego", napisała do nas pani Magdalena Dudek.
Senchylowie przyjechali do Polski z Ukrainy zaraz po wybuchu wojny. Do naszego kraju trafili z miejscowości Browary koło Kijowa, gdzie mieli swój dom. Po przyjeździe (podróżowali koleją) na dworzec w Przemyślu otrzymali pomoc i opiekę wolontariuszy.
Kto daje i odbiera...
"Przyjechali tak naprawdę bez pieniędzy, zabierając jedynie kilka ubrań oraz dokumentację medyczną Walentyny - mamy Nadii. Dzięki pomocy dobrych ludzi trafili do Warszawy. M.st. Warszawa z uwagi na wiek Walentyny Berezhny oraz znaczny stopień niepełnosprawności oddało im do użytku mieszkanie zlokalizowane przy ul. Komorskiej 4. Zgodnie z obietnicą urzędników Zarządu Mienia - mieli oni mieszkać oraz korzystać z mieszkania bezpłatnie tak długo jak będzie to konieczne, a przynajmniej do czasu zakończenia wojny", czytamy w dalszej części listu pani Magdaleny.
Niestety spokój uciekinierów nie trwał długo. W lipcu 2024 roku rodzina otrzymała szereg pism nakazujących natychmiastowe opuszczenie mieszkania oraz zapłatę kwoty blisko 30 tysięcy złotych. Zdenerwowani Senchylowie zwrócili się do Zarządu Mienia Warszawy z prośbą o wyjaśnienia. Przypomnieli, że obiecano im bezpłatną możliwość korzystania z mieszkania.
"Byłam obecna na tym spotkaniu, ponieważ mówię po rosyjsku i mogłam przetłumaczyć to, co chciała powiedzieć Nadia. Nie spodziewałam się jednak, że spotkanie przebiegnie w tak opresyjnej atmosferze. Pani dyrektor Zarządu Mienia m. st. Warszawy wręcz krzycząc kazała natychmiast opuścić mieszkanie rodzinie Senchylo. Straszyła jednocześnie, że obciąży tę rodzinę kwotami rzędu dziesiątek tysięcy złotych, chyba że się szybko wyniosą, to wtedy "zapomną o sprawie zapłaty"", opisuje Magdalena Dudek.

Urzędniczka Trzaskowskiego kierowała 99-latkę do noclegowni
Kobieta jest zbulwersowana także dalszym przebiegiem rozmowy. "Gdy zapytałam się, co ma zrobić Nadia i Alexander? Gdzie mają się wyprowadzić? Pod most? Przecież m.st. Warszawa obiecało im możliwość bezpłatnego korzystania z mieszkania i to "tak długo jak to będzie potrzebne". A przede wszystkim zapytałam się, co mają zrobić z 99 letnią niepełnosprawną mamą? Na te wszystkie pytania odpowiedziano nam, że Senchylowie mogą zadzwonić do centrum kryzysowego województwa i tam zapytać się czy mają jakieś noclegownie zbiorowe dla Ukraińców".
Twardych urzędniczych serc nie zmiękczył nawet wiek 99-letniej Ukrainki, która przeżyła dwie wojny i Wielki Głód na Ukrainie.
"Prosiłam osobiście dyrektor Zarządu Mienia, aby po prostu dali dożyć tej staruszce w godnych warunkach, a nie zbiorowej noclegowni. Natomiast zamiast pomocy i merytorycznej odpowiedzi była presja, krzyk i szantaż - "albo się wyniosą albo będą płacić"", czytamy w skierowanym do nas liście pani Magdaleny.
Przyjaciółka ukraińskiej rodziny podjęła więc interwencję "na samej górze". Na kilka listów skierowanych do Rafała Trzaskowskiego nie doczekała się jednak żadnej odpowiedzi i pomocy. Listy na polecenie włodarza stolicy trafiły do Zarządu Mienia, który kolejny raz na prośbę o pomoc zareagował wezwaniami do zapłaty.
Opresja rosła z miesiąca na miesiąc, aż w końcu Alexander Senchylo przypłacił to zdrowiem. Trafił do szpitala z powodów kardiologicznych i miał wykonywany zabieg ablacji.
Za mieszkanie gotów jest płacić Caritas, ale magistrat się nie zgadza
Znajdującej się w tragicznej sytuacji rodzinie uchodźców pomoc zaoferował Caritas. Katolicka organizacja charytatywna obiecała sfinansowanie wynajmu mieszkania od m. st. Warszawy na zasadach komercyjnych ze względu na stan zdrowia oraz wiek Walentyny Berezhny.
Jedynym warunkiem było podpisanie przez rodzinę Senchylo umowy z m. st. Warszawa na wynajem mieszkania, tak aby Caritas miał tytuł prawny w oparciu o który mógłby przelewać do magistratu pieniądze na wynajem. Niestety, jak informuje nasza Czytelniczka, ani prezydent Rafał Trzaskowski ani podległy mu Zarząd Mienia nie wyraził na to zgody, żądając by rodzina opuściła mieszkanie, za które, mimo pierwotnych obietnic władz stolicy - które przekazały lokal w darmowe użytkowanie, była gotowa płacić!
"Jak Rafał Trzaskowski może chcieć zostać prezydentem Polski tak traktując ludzi? Najpierw obiecana pomoc, a teraz m. st. Warszawa wyrzuca rodzinę Senchylo na ulicę, żąda zapłaty za korzystanie z mieszkania, które obiecano im bezpłatnie i straszy sądem. Rozumiem, że nie każdy może się zgadzać z pozostawaniem w Polsce Ukraińców, ale im obiecano możliwość korzystania, a teraz zabierają im ich jedyne możliwe do mieszkania miejsce. Szczególnie, że rodzina Senchylo chciała płacić za korzystanie z mieszkania. Niestety dla Rafała Trzaskowskiego ważne jest aby opróżnić mieszkanie, nie ważne za jaką cenę", czytamy w przesłanym do nas liście.

Trzaskowski jest czuły na ludzką biedę. Przed laty dał staruszce 20 groszy
Zastanawia niechęć platformerskich władz stolicy do ukraińskiej rodziny. Zastanawia tym bardziej, że w Polsce powstają obecnie masowo tzw. centra integracji dla imigrantów, którzy mogą stanowić (już stanowią!) realne zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców naszego kraju. Ci wszyscy "inżynierowie, lekarze i technicy" nie są raczej znani z chęci do spokojnej egzystencji, ale to oni mają mieć standardy życia wyższe od wielu Polek i Polaków.
Senchylowie tacy nie są. Magdalena Dudek opisuje: "Nadia Senchylo przez wiele lat pracowała w ukraińskiej telewizji, zaś Alexander Senchylo jest profesorem fizyki specjalizującym się w optyce - wiele lat pracującym w Instytucie Badawczym w Kijowie jako wykładowca na Uniwersytecie Kijowskim. Są to ludzie na wysokim poziomie, bardzo honorowi, którym po prostu życie załamało się po wybuchu wojny. Są to bardzo dobrzy ludzie, tacy "od serca", którzy zjednali sobie wielu przyjaciół".
Nie ma raczej wśród nich prezydenta Rafała Trzaskowskiego i podległych mu urzędników. Choć, przypomnijmy, bywa że i Trzaskowski czuły jest na ludzką biedę.
W roku 2017 obecny kandydat Tuska na prezydenta RP wsparł zbierającą na lekarstwa staruszkę oszałamiającą kwotą... 20 groszy. Miejscem tego dobrodziejstwa, którego rozmiar mógłby zawstydzić Matkę Teresę i św. Franciszka był teren przed cukiernią, w której Trzaskowski kupił ciastka za ponad 40 złotych (tak przynajmniej podawał "Fakt").
Ludzki pan ten Rafał Trzaskowski. Nie zabierajmy go Warszawie.
Źródło: Republika, sygnał od czytelnika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Najnowsze

Turystyka w Izraelu w zapaści. Wojna odstraszyła zagranicznych gości

Sygnał Czytelniczki: władze Warszawy chcą eksmitować uciekinierów wojennych

Naszym Widzom, Czytelnikom i Przyjaciołom życzymy radosnych Świąt Wielkanocnych!
