Wybranowski: Kiedy cała Polska czciła rocznicę Powstania Warszawskiego, Owsiak zbluzgał mój kraj

"Dokładnie w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego Jerzy Owsiak wrzeszczał do młodych, zgromadzonych pod sceną, obraźliwe słowa pod adresem Polski, coś że pieprzy Polskę" - wspominał jeden z „Przystanków Woodstock” dziennikarz Wojciech Wybranowski.
Wybranowski wracając pamięcią do czasu, kiedy jako dziennikarzowi przyszło mu relacjonować "Przystanek Woodstock" opisuje to, co wydarzyło się 1 sierpnia o godzinie 17.
"Żary. Tłumy pod sceną. Roman Polański - kolejarz, uroczyście daje sygnał do otwarcia imprezy. Mija godzina 17-ta. W tym czasie w wielu miastach Polski ludzie stają na baczność, w milczeniu oddając hołd Powstańcom Warszawskim" - pisze dziennikarz.
"(...) wychodzi Owsiak. Podstarzały szołmen w kolorowych spodniach. I dokładnie w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego wrzeszczy do tych młodych, zgromadzonych pod sceną,obraźliwe słowa pod adresem Polski, coś że pieprzy Polskę, że Polska to… i tu padają bardzo wulgarne słowa" - dodaje.
Takie słowa padły z ust człowieka, którego próbuje się wykreować na bohatera narodowego, świętego świeckiego.
Zdaniem Wybranowskiego "to był jeden razy, gdy Owsiak ze sceny tak mocno, tak obrzydliwie wyraził się o moim kraju, obraził w ten specyficzny, wyjątkowy dzień tych, którzy za wolną i niepodległą Polskę oddali życie".
Jak twierdzi, "poniosły go emocje, spadła maska z twarzy cynicznego społecznika, sztucznie wylansowanego przez centro-lew medialnego autorytetu z peerelowskimi korzeniami". Dodaje, że "wyszła twarz karierowicza, który jeszcze w PRL swoimi „chińskimi ręcznikami” swoim ”uwolnić słonia” kanalizował, pacyfikował antysystemowy bunt młodzieży. Wyszła twarz resortowego bachora, który za nic ma Polskę i jej bohaterów".
Wybranowski podumowując jedno ze swoich pierwszych spotkań z Owsiakiem określa je przełomem. "Tego się nie przeskoczy, tego się nie zapomni. Więc wal się pan, panie Owsiak" - kwituje dziennikarz.
Patrząc na wspomniane zachowanie Jerzego Owsiaka, nie sposób nie rozumieć ogromnej fali krytyki, która towarzyszy organizacji przez Muzeum Powstania Warszawskiego swojego stanowiska na "Przystanku Woodstock".