W gdańskim sądzie odbyła się w poniedziałek sprawa przeciwko Dominikowi W. w związku z pobiciem 20–latki. Chłopak nie raczył jednak stawić się w sądzie.
Młoda kobieta, która stała się ofiarą ataku, we wrześniu ubiegłego roku wracała z pubu z koleżankami. Wtedy zaczepiła je grupka agresywnych mężczyzn, w tym wnuk Wałęsy.
– Zaczęli nas szarpać, koleżanka, która chciała ich rozdzielić, dostała łokciem w nos. Potem też dostałam łokciem, upadłam, zaczęli mnie kopać, wśród nich był Dominik W. W tym momencie szła jakaś para, stanęli w naszej obronie i również zostali pobici. Miałam krwiaka wielkości piłki nożnej. Obudziłam się w karetce. Miałam wstrząśnienie mózgu. Po wszystkim korzystałam z pomocy psychiatry, bałam się chodzić sama po mieście - mówiła ofiara ataku w rozmowie z "Faktem".
Prokuratura Rejonowa Gdańsk Śródmieście umorzyła postępowanie w tej sprawie, argumentując, że obrażenia ciała nie trwały dłużej niż siedem dni. Jednak mec. Piotr Bartecki złożył prywatny akt oskarżenia i prokuratura wznowiła śledztwo. W poniedziałek miała odbyć się rozprawa, jednak Dominik W. nie stawił się w sądzie, a ten zawiesił postępowanie.
Równolegle, przeciwko wnukowi byłego prezydenta toczy się proces w sprawie pobicia jego dziewczyny. 19-latek rok temu ranił ją dotkliwie nożem. Nieoficjalnie mówi się, że był pod wpływem narkotyków. Podczas zatrzymania, Dominik W. uśmiechał się i manifestował swój lekceważący stosunek do policjantów. Postawiono mu zarzuty znęcania się nad kobietą i uszkodzenia ciała. Za każdy z nich grozi mu do pięciu lat więzienia.
W gdańskim sądzie odbyła się w poniedziałek sprawa przeciwko Dominikowi W. w związku z pobiciem 20–latki. Chłopak nie raczył jednak stawić się w sądzie.