Do Sejmu trafił wniosek o referendum ws. oświaty przygotowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Pod dokumentem podpisało się ponad 910,5 tys. osób – w tym opozycha (PO, PSL oraz .Nowoczesna).
Pytanie referendalne, pod którym ZNP zbierał podpisy, brzmiało: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".
– Zbiórka podpisów ruszyła 1 lutego tego roku. W zbiórkę zaangażowali się obywatele i obywatelki. W bardzo krótkim czasie, bo w ciągu dwóch zimowych miesięcy, zebraliśmy ponad 900 tysięcy podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum szkolnego. Dokładnie: 910 558 – mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Aby referendum ws. reformy edukacji było możliwe, przeciwnicy musieli zebrać 500 tys. podpisów pod wnioskiem. To dawało im konstytucyjne prawo do ew. referendum.
Głośną sprawą jest likwidacja gimnazjów, ale Związek podkreśla, że referendum nie jest ani "za" ani "przeciw" temu zapisowi. Chodzi o całą reformę edukacji i sposób jej przeprowadzenia.
– Ludzie, kiedy widzieli logo referendum mówili: wiemy o co chodzi, chcemy się podpisać. Bardzo często ustawiały się też kolejki do osób zbierających podpisy. Spotykaliśmy się ze wsparciem. Incydenty, kiedy ktoś był przeciwko referendum, można policzyć na palcach jednej ręki. Takie osoby niechęć złożenia podpisu najczęściej argumentowały tym, że są za likwidacją gimnazjów – mówiła kilka dni temu w rozmowie z Wirtualną Polską rzeczniczka prasowa Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis.