Wildstein: Korwin-Mikke skończy jak Palikot
– Kiedy Palikot wszedł do sejmu, kiedy był witany przez establishment, to ja mówiłem, że to jednodniówka, że nie będzie miał wkrótce znaczenia, i tak się stało, z Korwinem będzie podobnie – uważa redaktor naczelny Telewizji Republika.
Bronisław Wildstein w programie „Chłodnym okiem” mówił o wynikach wyborów do Parlamentu Europejskiego.
– Malutka różnica i bardzo, bardzo długie liczenie głosów może budzić pewne wątpliwości. Nie dziwię się PiS-owi, że ma zamiar sam przeliczyć głosy – zaznaczył Wildstein. Dodał też, że liczba głosów nieważnych, których było ponad 200 tysięcy, może niepokoić.
Zauważył także, że z powodu wątpliwości, które do wyniku wyborów i procesu liczenia głosów ma ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego, „podnosi się jazgot, że PiS podważa demokrację”. – A ja pamiętam Donalda Tuska, który wzywał OBWE, żeby sprawdziło wybory, bo PiS je fałszuje. Okazał się, że to wszystko insynuacje, za które nikt później nie przeprosił – przypomniał.
Bronisław Wildstein odniósł się również do wyniku Kongresu Nowej Prawicy, który zdobył cztery mandaty w europarlamencie.
– Nie jestem zwolennikiem Janusza Korwin-Mikkego. To, co wygaduje w sprawie Rosji i Ukrainy, brzmi, jakby mu suflowała rosyjska ambasada – uważa redaktor naczelny TV Republika. – Gada cokolwiek, opowiada bzdury. Jego sylogizmy są jak cepy – Putin przeciwstawia się propagandzie gejowskiej, to Putin jest dobry – oceniał Wildstein. Dodał jednocześnie, że choć nie po drodze mu z Korwin-Mikkem, to „nie jest on tak ohydnym tworem jak Janusz Palikot”.
Jednak według Wildsteina polityczny los Janusza Korwin-Mikkego będzie podobny do losu Palikota, który podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego „został wymieciony”. – Kiedy Palikot wszedł do sejmu, kiedy był witany przez establishment, to ja mówiłem, że to jednodniówka, że nie będzie miał wkrótce znaczenia, i tak się stało, z Korwinem będzie podobnie – powiedział Wildstein.
Naczelny TV Republika zwrócił również uwagę na niską frekwencję w wyborach do PE.
– Mamy grupę wyborców, która nie traktuje wyborów poważnie. Jest jakaś grupa kontestatorów, ale są też młodzi ludzie, którzy robią sobie jaja – tłumaczył Wildstein. – Jednak jak słyszę narzekania na frekwencję, to najbardziej dziwię się, kiedy narzekają na nią ci, którzy za to odpowiadają, czyli politycy – podkreślał.