Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zdecydował zakończyć pomoc dla opozycji w Syrii po tym, jak obejrzał nagranie przedstawiające brutalną egzekucję na chłopcu, dokonaną przez syryjską grupę korzystającą ze wsparcia CIA. Zbrodni dokonali ekstremiści z Ruchu Nour al-Din al-Zenki, związanego z główną organizacją zbrojną syryjskiej opozycji, Wolną Armią Syrii.
Prezydent Trump na początku tego roku obejrzał wideo z dokonanej w roku 2015 egzekucji na kilkunastoletnim chłopcu przez członków Ruchu Nour al-Din al-Zenki walczącego z rządem Baszara al-Asada. Podczas egzekucji rebelianci obcięli chłopcu głowę, którą następnie zatknęli na nożu i prezentowali na rozpowszechnianym w internecie wideo jak trofeum.
Donald Trump po obejrzeniu wideo zażądał od amerykańskiego wywiadu wyjaśnienia, dlaczego zdolni do popełnia takiej odrażającej zbrodni ekstremiści związani z główną organizacją zbrojną syryjskiej opozycji, Wolną Armią Syrii (WAS), otrzymują amerykańską pomoc materialną – poinformował Thomas Joscelyn ekspert bliskowschodni ponadpartyjnej Fundacji Obrony Demokracji , powołując się na anonimowo cytowanych uczestników rozmów w Białym Domu, na łamach konserwatywnego tygodnika "The Weekly Standard".
Prezydent Trump nie otrzymał zadowalającego wyjaśnienia, dlatego zdecydował się zakończyć program pomocy CIA dla całej opozycji syryjskiej.
Dziennik "The Washington Post", który nie popiera Trumpa, opublikował tę informację z wyjaśnieniem, że – takiej decyzji Waszyngtonu od dawna domagała się Moskwa –. Nic dziwnego, że wielu amerykańskich polityków z obu partii reprezentowanych w Kongresie, skrytykowało Trumpa, zarzucając mu uleganie woli Putina.
– Nie ma żadnych wątpliwości, że Putin, który ma na swoich rękach krew wielu syryjskich cywilów, był zadowolony z tej decyzji. Jednak nie oznacza to że amerykański program pomocy syryjskim rebeliantom był skuteczny, ani że służył amerykańskim interesom – informuje Joscelyn.