"Historycznie Warta była prawicowym klubem, może działacze chcą takiego kierunku dla Warty, co może obok emocji politycznych wykreować też emocje sportowe" - napisał prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak w dyskusji na temat dalszych losów najstarszego klubu Poznania. Prezydent odmówił sfinansowania budowy stadionu na miejskich gruntach, więc radni Platformy Obywatelskiej, z której zresztą wywodzi się Jaśkowiak zaapelowali w tej sprawie do rządu. Właśnie apel partyjnych kolegów spowodował kuriozalny wpis Jaśkowiaka, znanego od lat kontrowersyjnych, mówiąc bardzo łagodnie, poglądów.
Mimo iż Warta Poznań po powrocie do Ekstraklasy spisuje się znakomicie, to jest najbiedniejszym klubem grającym w tej lidze, nie mającym nawet własnego stadionu. Piłkarze Warty muszą więc z konieczności grać w... Grodzisku Wielkopolskim. I wszystko wskazuje na to, że tak pozostanie, gdyż lewackie władze Poznania ani myślą pomóc Warcie.
Powstały w 1912 roku klub jest dla Jaśkowiaka i towarzyszy (nie pancernych bynajmniej) najprawdopodobniej jedynie ostoją "kołtunerii i wstecznictwa". Warta zasłynęła jeszcze pod zaborami, jako bastion walki z germanizacją i zachowania polskości w Poznaniu. Nazwa Warta, co podkreślają historycy, nie dotyczy jedynie rzeki płynącej przez miasto, ale i czuwania, stania na warcie. Po to futbol trenowali założyciele klubu. Gdy 27 grudnia 1918 roku wybuchło w Poznaniu powstanie wielkopolskie, pierwsi stanęli do walki. Warta Poznań to klub zasłużony, jeden z najlepszych w Polsce przedwojennej, który w 1929 roku sięgnął po mistrzostwo i stawiał czoła najsilniejszym wtedy klubom lwowskim, krakowskim czy śląskim. Po wojnie stłamszony przez system stalinowski zniknął z najwyższej ligi na pół wieku.
Warty nie lubili sowieciarze, nie lubi ich także obecna "waaadza" Poznania. Choć klub dysponuje projektem stadionu, jakiego nie ma w całej Polsce, a może i świecie - a jest to unikalny stadion typu eko, który według planów ma być częścią dużego i otwartego dla mieszkańców Poznania kompleksu sportowo-rekreacyjnego - to Jaśkowiak i towarzysze nie widzą sensu budowy takiego obiektu.
Jaśkowiak zamieścił w święta wielkanocne wpis, w którym czytamy: "Dlaczego Warta Poznań nie ma własnego stadionu piłkarskiego? Bo go sprzedała deweloperom wiele lat temu. Odzyskanie tego obiektu dla Miasta kosztowało nas mnóstwo wysiłku i pieniędzy. Sprzedany wiele lat temu został też stadion Energetyka, a całkiem niedawno tereny klubu "Posnania" na Winogradach. Właściciele klubów chcą zarządzać swoim majątkiem w sposób autonomiczny, muszą więc także wziąć na siebie konsekwencje swoich decyzji. Jeśli Warta chce mieć nowy stadion, musi znaleźć sponsora i go wybudować. Nie wykluczamy miejskiego wsparcia dla Warty, pomagamy klubowi w wielu obszarach. Rolą miasta nie jest jednak budowanie stadionów, które kluby sprzedają potem deweloperom czy na inne niesportowe cele".
No cóż argument, jak argument. Można by się nad nim pochylić, gdyby... Gdyby nie reakcja Jaśkowiaka na apel zdenerwowanych (?) jego podejściem do Warty poznańskich radnych PO, którzy zwrócili się do rządu o sfinansowanie projektu budowy obiektu. "Zwracamy się z prośbą do rządu o to, żeby zrekompensował Poznaniowi oraz jego mieszkańcom i sfinansował budowę stadionu Warty. To nie będzie zresztą tylko stadion dla Warty, ale to będzie miejsce ekologicznie przyjazne mieszkańcom, jak również miejsce wykorzystywane przez dzieci, seniorów i wszystkich mieszkańców miasta. Liczymy na to, że rząd zrozumie sytuację takiej drużyny jak Warta, która osiągnęła ogromny sukces" - powiedziała radna Małgorzata Dudzic-Biskupska, przewodnicząca Komisji Budżetu, Finansów, Przedsiębiorczości i Nadzoru Właścicielskiego. To nie spodobało się Jaśkowiakowi, który na portalu społecznościowym zamieścił komentarz o treści: "Odebrałem akcję działaczy Warty jako próbę ugrania pieniędzy na emocjach politycznych i okazję do pozyskania z kasy Skarbu Państwa środków na budowę stadionu, a także wywarcie presji na władzach Miasta. Historycznie Warta była prawicowym klubem, może działacze chcą takiego kierunku dla Warty, co może obok emocji politycznych wykreować też emocje sportowe. Z szacunkiem odnoszę się do wyników osiągnięć sportowych klubu, ale widzę, że również na boisku politycznym radzą sobie całkiem nieźle".
No i nie wytrzymaliście tow. Jaśkowiak, przyznaliście, że obrona polskości, walka z germańskim zalewem, udział w powstaniu wielkopolskim to prawicowość. I macie rację, dzisiaj to prawicowość. Ale nie martwcie się - zawsze możecie włożyć na głowę POstępową pikielhaubę.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Aktorka martwi się o Amerykanów, którzy „nie mają możliwości ucieczki"
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.
Gembicka: Tusk pręży muskuły i mówi, że nie wpuści migrantów, a za plecami Polaków zgadza się na wszystko
Ujawniamy! To im Sutryk zafundował studia. ZOBACZ!