W Warszawie odbyła się pikieta poparcia dla Majdanu. „Nie możemy być obojętni”
Pod ambasadą Niemiec w Warszawie spontanicznie zebrało się kilkadziesiąt osób, aby wyrazić swoje poparcie dla kijowskich demonstrantów oraz żądać ustanowienia sankcji dla władzy Wiktora Janukowycza. Na miejsce ściągnięto duże siły policji.
Zebrani pod ambasadą ludzie mają w planie przejście pod KPRM i pod budynek ambasady Federacji Rosyjskiej. Wśród zebranych jest wielu Ukraińców.
Obecny wśród ludzi Adam Borowski mówił, że nie sposób nie przypomnieć tego, co się działo w Czeczenii i samej Moskwie, kiedy były tam podkładane ładunki wybuchowe pod domy zwykłych obywateli. Podkreślił że „Janukowycz jest marionetką w łapach Putina” i wzywał do tego, aby nie pozwolić na utopienie Ukrainy we Krwi. – Jutro jadę do Brukseli ze swoimi przyjaciółmi, bo mija 70 lat od deportacji Czeczenów i zostanę tam do poniedziałku. Dlatego, że Przemek Miśkiewicz ze Stowarzyszenia Pokolenie zorganizował autobusy w których jadą Polacy do Brukseli, aby domagać się tam sankcji dla Rosji. Nie wyobrażam sobie tego aby nie wprowadzić sankcji dla Ukrainy. Nie zgadzam się z tym co mówił były komunistyczny premier, że działa 70 firm polskich. Może i działa, ale tam setki osób są tam mordowane – mówił Borowski.
Pod ambasadę Niemiec przyszedł też Paweł Kukiz. – Nie jestem politologiem, ale powinniśmy powiedzieć państwu uważanemu za najsilniejsze w UE, że nie można bezkarnie przyglądać się mordowaniu Ukrainy – powiedział muzyk i dodał, że muszą być wprowadzone sankcje i podjęte bardzo zdecydowane kroki.
Na miejsce ściągnięte zostały spore siły policji. Na miejscu było kilka radiowozów, kilkunastu umundurowanych policjantów oraz wielu funkcjonariuszy po cywilu.
Do zgromadzonych pod ambasadą Niemiec dołączyła duża grupa Ukraińców, która zgromadziła się wcześniej pod ambasadą Ukrainy.