– Ci ludzie którzy przyjadą do Europy, część z nich wróci do swoich krajów. Część z tych uchodźców wrośnie w społeczeństwo, będzie akceptować zasady państwa, które istnieją – komentował sytuację w Europie sekretarz stanu ds. europejskich Rafał Trzaskowski.
Jak tłumaczył Trzaskowski, w momencie kiedy liczba imigrantów próbujących chcą dostać się do Europy to już nie pojedyncze grupy osób, ale setki tysięcy ludzi, następuje "konflikt między rozumem, a sercem". – Kanclerz Merkel wysłała sygnał "przyjmiemy wszystkich" – mówił wiceminister, podkreślając, że teraz niemiecki rząd powoli przyznaje się do błędu.
– Najpierw musimy zatamować tą falę (..) jesteśmy również za twardą polityką powrotów. Jako Unia opracowujmy listę państw bezpiecznych, gdzie odsyłamy tych ludzi, którym nie grozi śmierć – tłumaczył Trzaskowski. Jak dodał, jest wiele państw "stabilnych" bliżej krajów z których uciekają uchodźcy niż te w UE – na przykład Turcja, czy część państw afrykańskich.
Trzaskowski podkreślił też, że dopiero po dokładnym przeanalizowaniu środków Polski, ale także sprawdzeniu faktycznej sytuacji uchodźców i stwierdzeniu czy uciekają oni przed wojną, czy tylko w celu poprawy warunków ekonomicznych, Polska może odpowiedzieć "na ile nas stać".
Sekretarz stanu ds. europejskich skrytykował też wczorajsze zajścia na granicy węgiersko-serbskiej, wyrażając nadzieje, że władze w Budapeszcie "dojdą do konkluzji, że to był błąd". Wczoraj doszło do starć na granicy, w których rannych zostało 20 policjantów i dwójka dzieci. Jak podają lokalne źródła, ranni cywile to dzieci, które imigranci próbowali przerzucić przez ogrodzenie. Aby opanować sytuację węgierska policja użyła gazu łzawiącego oraz armatek wodnych przeciwko agresywnym imigrantów, którzy sforsowali barykady graniczne.
Czytaj więcej:
Starcia imigrantów z węgierską policją. Sekretarz Generalny ONZ: Taki sposób traktowania uchodźców jest "nieakceptowalny" Służby nieprzygotowane na imigrantów? „Przez niekompetencję rządu ściągamy sobie na głowę potężne problemy”