Głupota lewicy jest niezmienna. A najnowszym tego dowodem jest wypowiedź prezydenta Francji Francois Hollande’a. Polityk ten przekonuje, że w Paryżu „Francuzi zabijali Francuzów”.
– To okrutne, ale trzeba to powiedzieć: w piątek to Francuzi zabijali innych Francuzów. Na naszej ziemi żyją osoby, które od przestępczości przechodzą do radykalizacji, a następnie do zbrodni terrorystycznych – oznajmił prezydent Hollande. Słowa te mają zaś mniej więcej tyle wspólnego z rzeczywistością, ile teza mediów, że mózgiem zamachów był Belg. Islamscy terroryści nie są, bo nie chcą być Francuzami, ani Belgami. Oni są muzułmanami, a Francja czy Belgia zwyczajnie ich brzydzi. I opowiadanie bajek nie jest w stanie tego zmienić. A do tego utrudnia jasne odróżnienie tych obywateli Francji pochodzenia arabskiego, którzy rzeczywiście chcą być wierni Francji od tych, którzy jej zwyczajnie nienawidzą.
Jakby tego było mało, gdyby poważnie potraktować wypowiedzi Hollande’a, to należałoby zadać pytanie, dlaczego Francja w ramach odwetu zaczęła bombardować Syrię. Skoro zamachu dokonali Francuzi, a jego mózgiem był Belg, to w ramach odwetu należało zbombardować Paryż i do kompletu Brukselę. Jeśli tego nie robią, to znaczy, że jednak nie uważają terrorystów za Francuzów, a za przedstawicieli innego państwa, którego fundamentem jest ideologia islamizmu. I to trzeba powtarzać zupełnie wprost, bo tylko w ten sposób możliwa jest walka z gigantycznym zagrożeniem, jakim dla Zachodu pozostaje islam i islamizm.