Od kilku miesięcy wiodącym tematem politycznym w Warszawie jest reprywatyzacja. Dobrze, że opinia publiczna dostrzegła ten problem, w końcu może okazać się jedną z największych afer III RP. Jednak przygotowując się do szturmu na pałac przy Placu Bankowym nie można zapominać o podkreślaniu pozostałych błędów ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Znów opóźnia się rozpoczęcie budowy wolskiego odcinka metra. Przypominam, że od oddania odcinka centralnego minęło już ponad 20 miesięcy. To czas zmarnowany, koniec jednego etapu prac automatycznie powinien oznaczać początek kolejnego.
Wkrótce ruszy ponowna przebudowa ulicy Świętokrzyskiej, mieszkańcy w budżecie partycypacyjnym pokazali czerwoną kartkę „betonowej” wersji tej arterii. Szkaradne, przerośnięte donice straszą nie tylko na Świętokrzyskiej, ale i na placu Powstańców Warszawy. Obywatele nie kupili wersji, że w Warszawie nie da się posadzić drzew.
Do poprawki nadaje się również sztandarowa inwestycja władzy – Bulwary Wiślane, okazały się nie przystosowane dla wózków. Architekt w XXI wieku zapomniał, że część ludzkości porusza się na wózkach inwalidzkich? Wyleciało mu z głowy, że ludzie się rozmnażają, a najmłodsi najczęściej poruszają się wózkami? W zasadzie czego nie tknie się rządząca Platforma to najpierw jest opóźnione, a później i tak nadaje się do poprawy.
Warszawiacy przyzwyczaili się do niechlujstwa i nieterminowości władzy. Trochę tak, jak do kolejek w mięsnym czy do braku sznurka do snopowiązałki przyzwyczajeni byli obywatele PRL-u. Jakby nie było alternatywy... Może przydałaby się mapa opóźnień i nie zrealizowanych inwestycji? Nic tak nie działa na wyobraźnię jak prosty obraz, niech świadczy o tym sukces „warszawskiej mapy reprywatyzacyjnej”.
Aby zdobyć Warszawę ważne jest to, żeby zrozumieć warszawskiego wyborcę, który różni się od wyborcy z pozostałej części Polski.
Warszawa w ostatnich kilkunastu latach wypiękniała, nie da się tego ukryć. Przybyło miejsc, w których chcemy spędzać czas. O tym że Warszawiacy lubią miejsca z klasą świadczy oblężenie Hali Koszyki, tak odstającej estetyką od „tradycyjnych” galerii handlowych. Za chwile przypomni nam też o tym coroczny tłum na inauguracji świątecznej iluminacji na Trakcie Królewskim. Potrafi sobie ktoś wyobrazić dzisiejszą Warszawę bez eleganckiego Nowego Światu? Warszawiacy chcą tam bywać, bo miejsca te nie odstają od reprezentacyjnych miejsc w Paryżu, Barcelonie, czy Rzymie. Lubimy blichtr.
Warto więc już dzisiaj przedstawiać plany lepszego zagospodarowania zaniedbanych części Warszawy, wyjść naprzeciw oczekiwaniom. Plac Trzech Krzyży czy Plac Konstytucji same proszą się o zmiany. Bo ciężko nazwać placem miejsce, które pełni funkcję parkingu.
Prawo i Sprawiedliwość powinno przypomnieć Warszawiakom, że to podczas jej rządów zapadła decyzja o utworzenia deptaku na Krakowskim Przedmieściu. Należy przypomnieć również o tym, że nie każda inwestycja musi trwać w nieskończoność. Przykładem może być zrealizowane ekspresowo Muzeum Powstania Warszawskiego, które swoją wysoką jakością wyznacza trendy w całej Europie. Szybkość może iść w parze z jakością.
Wyborca warszawski jest wyborcą trudnym, wymagającym, ale skoro za rządów prezydenta Kwaśniewskiego, kanclerza Millera i wszechobecnej lewicy postkomunistycznej, udało się zdobyć ten przyczółek, to czemu nie teraz? Ważna jest merytoryczność składanych propozycji, wyczucie nastrojów i odrębności terenu.
Skoro mieszkańcy stolicy chcą jeździć po nowoczesnych ścieżkach rowerowych, to czemu ich im nie zbudować? Szybciej, mądrzej i w większej ilości niż zbuduje je Platforma Obywatelska lub inne liberalne środowisko polityczne.
Podbicie Warszawy przez PiS byłoby jak strzelenie bramki na 0-3 tuż przed przerwą. Na wyjeździe. Takie coś potrafi skosić z nóg najlepszego rywala.
Mateusz Kosiński, dziennikarz portalu TelewizjaRepublika, współpracownik miesięcznika „W Sieci Historii”, absolwent politologii i historii Uniwersytetu Warszawskiego.