„Śledczym okiem”. Nisztor: Ilu faktycznie jest rosyjskich agentów w Polsce?
- Jednym z priorytetów GRU, rosyjskiego wywiadu wojskowego, po aneksji Krymu, było prowadzenie działań wymierzonych w firmy i osoby uczestniczące w sprzedaży uzbrojenia na Ukrainę. W tym również w jedną z polskich spółek zbrojeniowych - mówi w programie „Śledczym Okiem” Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”.
W najnowszym programie Śledczym Okiem Piotr Nisztor komentuje napiętą sytuację na linii Rosja-Europa. Podkreśla, że Polska jest dla Władimira Putina bardzo atrakcyjnym miejscem do prowadzenia działań wywiadowczych. -Wynika z to z wielu czynników. Tym główny jest fakt, że jesteśmy ważnym partnerem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Na terenie naszego kraju odbywają się ćwiczenia, manewry wojsk sojuszniczych. Oprócz tego od wielu miesięcy trwa proces wzmacniania potencjały obronnego polskiej armii poprzez nie tylko dozbrajanie polskich żołnierzy, ale również budowę kolejnych jednostek wojskowych, które szczególnie na Wschodzie kraju mają nam pomóc odeprzeć ewentualne wrogie działania - mówi Piotr Nisztor, w programie „Śledczym Okiem” emitowanym na kanale Nisztor TV na YouTubie.
Dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” zaznacza, że w 2014 r. po dokonanej przez Rosję aneksji Krymu, jednym z priorytetów wywiadu wojskowego (GRU) stało się uniemożliwienie eksportu uzbrojenia do Rosji. Zaczęto więc prowadzić szereg operacji wobec podmiotów i osób zaangażowanych w dozbrajanie ukraińskiego wojska. Na celowniku znalazła się też jedna z polskich, prywatnych firm zbrojeniowych, która uczestniczyła w procesie sprzedaży amunicji na Ukrainę. -Właściciel ten firmy stał się celem rosyjskiego wywiadu. Były nawet nieudane próby zamordowania go - opowiada.
Nisztor przypomina również, że przemiany polityczno-ustrojowe w Polsce były rajem dla obcych wywiadów, które na potęgę werbowały funkcjonariuszy PRL-owskich służb specjalnych. Służby upadającego Związku Sowieckiego też prowadził działania w Polsce. Jednak zmieniająca się sytuacja doprowadziła do ujawnienia kilku spektakularnych przypadków szpiegostwa na rzecz ZSRR/Rosji. Jednym z nich był mjr Marek Zieliński, funkcjonariusz SB, którzy w zamian za markowe alkohole, papierosy, czy sprzęt RTV przekazał wiele informacji o funkcjonowaniu MSW Czesława Kiszczaka, czy nastrojach w PZPR. Oprócz niego głośne wyroki usłyszało też kilku funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych szpiegujących dla wywiadu sowieckiego (rosyjskiego).
Wiele spraw mimo poszlak lub wręcz dowodów nigdy nie zakończyło się nawet postawieniem zarzutów. Tak jak sprawa pewnego biznesmena podejrzewanego o współpracę z wywiadem rosyjskim. Za łapówki załatwił on sobie wpisanie na listę współpracowników Agencji Wywiadu. Dzięki temu wiedział wcześniej o prowadzonych wobec niego działaniach. Zarówno biznesmen, jak i funkcjonariusze wywiadu, którzy zajmowali się jego sprawą, nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.