Dziennikarze „Gazety Polskiej” - Dorota Kania i Wojciech Mucha - pomimo uniewinnienia ich w procesie karnym dotyczącym zniesławienia Wojciecha Piątkowskiego, dyplomaty zatrudnionego w MSZ, zostali w procesie cywilnym skazani na karę 100 tys. zł grzywny. Jednak w tym procesie nie występowali dziennikarze „GP”, ale osoby o identycznych nazwiskach.
- Sprawa miała początek w sierpniu 2012 r., gdy wspólnie z moją redakcyjną koleżanką Dorotą Kanią napisaliśmy tekst poświęcony funkcjonariuszom byłych PRL-owskich służb specjalnych, którzy znaleźli zatrudnienie w MSZ - wyjaśnia Mucha. Dziennikarze w tekście omyłkowo podali informację, że Piątkowski był skazany w procesie lustracyjnym. - Pomyłka wpisana jest w świat ludzkich decyzji. Po zorientowaniu się, że taka pomyłka miała miejsce, sprostowaliśmy i zamieściliśmy w gazecie przeprosiny - mówi Mucha.
W międzyczasie Piątkowski złożył pozew cywilny przeciw dwójce dziennikarzy, podając w zawiadomieniu nazwiska Mucha i Kania, ale podał numery PESEL innych osób.
- Do dziś się zastanawiamy, skąd Piątkowski i jego mecenas Małgorzata Głowacka dysponowały PESEL-ami innych osób. Nie chcieli nam tego wyjaśnić - mówi z kolei Kania.
Wyrok zaoczny w tej sprawie zapadł w IV Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie. - To przed tym sądem toczą się wszystkie moje sprawy związane z „Gazetą Polską”, a więc sąd dysponuje numerem mojego dowodu osobistego oraz numerem PESEL - wyjaśnia dziennikarka.