Sakiewicz: Sankcje na polskie produkty to efekt niedostatecznego podlizywania się Rosji
– Sankcje związane są z tym, że Polska niedostatecznie podlizuje się Rosji, ale pamiętajmy, że są inne możliwości eksportu naszych produktów. Hasło „Chcesz być niepodległy i zdrowy, pij sok jabłkowy” wygląda bardzo tanio, ale takie nie jest. Chodzi o to, żeby Rosja nie mogła niczego w Polsce uzyskać i takie powinno być to działanie – skomentował decyzję Rosji o wprowadzeniu embargo na polskie owoce i warzywa Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Sakiewicz odniósł się także do informacji, jakoby Władimir Putin i Angela Merkel mieli prowadzić polityczny „deal” polegający na wspólnej wymianie: akceptacja aneksji Krymu i uniemożliwienie Ukrainie drogi do NATO w zamian za pokój i stabilność dostaw gazu.
– Ta informacja wydaje się być prawdziwa, ale nieaktualna. Wymiana Putina z Merkel raczej dotyczyła sytuacji przed zestrzeleniem malezyjskiego samolotu. Kanclerz Niemiec szuka teraz sposobu, jak dogadać się z Rosją bez Putina – uznał Sakiewicz.
Według niego, sankcje narzucone przez Unię Europejską wobec Rosji miały jeden cel: apel, by Rosja zmieniła swoją politykę i „żeby była to polityka bez Putina”. Zwrócił uwagę na fakt, że rozmowa wypływa w tej chwili, bo wzbudza maksymalną nieufność wobec niemieckiej polityki i straszy Ukrainę warunkami, które są nie do przyjęcia.
Sakiewicz zwrócił uwagę również na politykę ukraińską, która w sytuacji kryzysowej jego zdaniem jest dobrze prowadzona. Zaznacza, że Ukraina i armia, którą dysponuje, bardzo zmieniły się przy ciągu kilku miesięcy.
– Trzeba docenić politykę ukraińską, która jest nieźle rozgrywana i docenia wiarołomność Zachodu. Nie wierzą w UE, ale dają jej szansę. Kiedy Unia jej nie wykorzystuje, sami przejmują kartę – uznał. – Mówi się, że Ukraina ma około 40 tys. żołnierzy, którzy są wartościową siłą bojową. Armia Ukrainy nie już jest taka sama, jak parę miesięcy temu. Musieli wymienić wszystkie kadry. Ukraina w tej chwili może zyskać na tyle dużą siłę bojową, że dojście armii rosyjskiej do Kijowa, może się Putinowi nie opłacać – zaznaczył Sakiewicz.
Sakiewicz, komentując politykę obronną Ukrainy, odwołał się również do polskich zabezpieczeń przeciw ewentualnym atakom. Przywołał słowa Donalda Tuska, kiedy w programie Moniki Olejnik mówił, że armia jest Polsce niepotrzebna, bo nic nam nie zagraża.
– Słynne zdanie premiera niosące przekaz: „W zasadzie po co nam armia, Polsce nic nie zagraża” przedstawia złą wykładnię szefa rządu. Armia ma być właśnie po to, by nic nam nie zagrażało. Inwestujemy po to, żeby nikomu nie chciało się nam zagrażać – podsumował Sakiewicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: