Sabotaż w PO na warszawskim Bemowie. Rezygnuje większość kandydatów
W jednym z okręgów wyborczych w warszawskiej dzielnicy Bemowo Platforma Obywatelska nie wystawi swojej listy. Większość kandydatów zrezygnowała ze startu w wyborach.
Sześciu kandydatów, którzy w okręgu nr 5 z list PO mieli walczyć o mandaty w radzie dzielnicy, nieoczekiwanie zdecydowało się zrezygnować ze startu w wyborach – poinformował portal politykawarszawska.pl. Jest to duże osłabienie dla lokalnych struktur PO, ponieważ w okręgu było do zdobycia pięć mandatów.
Kandydaci PO zrezygnowali w ostatniej chwili. Lokalna Okręgowa Komisja Wyborcza jeszcze nie potwierdziła unieważnienia listy, jednak nieoficjalnie pojawiły się takie informacje. – Na razie jeszcze nie widziałem tych dokumentów, więc nie chcę oficjalnie komentować tej sprawy. Myślę, że każdy się domyśla kto to zrobił, kto za tym stoi – mówił „Polityce Warszawskiej” Jakub Gręziak z bemowskich struktur PO.
Bemowska Platforma jest uwikłana w lokalną aferę. Były wiceburmistrz dzielnicy Paweł Bujski zarzucił byłemu burmistrzowi dzielnicy Jarosławowi Dąbrowskiemu tolerowanie wielu patologii. Ten był już wiceprezydentem miasta, ale po aferze musiał z tej funkcji zrezygnować. Teraz startuje z własnego komitetu, ale lokalne struktury są mocno podzielone – przypomina Rzeczpospolita.
– To zemsta Jarosława Dąbrowskiego, któremu nie dano szansy na ponowny start w wyborach z list PO. Okazuje się, że w przyszłej koalicji PO – Dąbrowski to ten drugi będzie stroną dominującą, która rozdaje karty. Z drugiej strony Dąbrowski jest teraz w stanie dogadać się z każdym. Taka jest specyfika Bemowa – stwierdził Wojciech Surała, szef organizacji Miasto Jest Nasze na Bemowie.
– Wieść gminna niesie, że to zrobił Jarosław Dąbrowski, były przewodniczący PO na Bemowie. Nie jest tajemnicą, że w PO zostało wielu jego ludzi. Przeglądam listy Platformy w innych okręgach i widzę, że też jest sporo osób mało znanych. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby podobne rzeczy zaczęły się dziać również i tam. Dziś jest w zasadzie ostatni dzień roboczy, kiedy coś takiego może się wydarzyć. Przepływ wyborców pomiędzy PO, a komitetem Dąbrowskiego byłby niewielki. Co innego w sytuacji, kiedy nagle Platformy nie ma na kartach do głosowania – podkreślał z kolei Maciej Białecki z bemowskiej Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.