Prokurator, który chciał oskarżyć Macierewicza za raport WSI, podał się do dymisji. "Absolutna porażka, blamaż"
Prokurator Krzysztof Kuciński, który domagał się uchylenia immunitetu Antoniemu Macierewiczowi w sprawie raportu WSI podał się do dymisji. Powodem rezygnacji była porażka śledczych, którzy, jak twierdzi współtwórca SKW Maciej Lew Mirski, nie znali elementarnych przepisów prawnych.
Zgodnie z oficjalną wersją powodem dymisji jest "obawa przed zarzutami o stronniczość". Media wielokrotnie oskarżały Kucińskiego o kierowanie się poglądami politycznymi w trakcie śledztwa. O nieprawidłowościach, których dopuszczał się prokurator informował m.in. historyk dr Sławomir Cenckiewicz.
- Sposób, w jaki prowadził to śledztwo, zachowanie, mowa ciała, wypowiadane słowa i komentarze oraz stosunek do świadków był skandaliczny, nacechowany nieskrywaną niechęcią i przypominał czasy PRL - relacjonował swoje oddczucia ze spotkania z Kucińskim autor m.in. książki "SB a Lech Wałęsa". Historyk informowył o tym zachowaniu nie tylko media, ale przede wszystkim prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. W swoim zawiadomieniu pisał m.in. o tym, że z relacji, które zna "wynika, iż niektórzy z Prokuratorów Apelacyjnych stosują metody przypominające praktyki z czasów stalinowskich. Wiem, że prokurator Kuciński obrażał moich kolegów i podczas przesłuchań zachowywał się wobec nich prowokacyjnie i arogancko”.
- Cała sprawa zaczęła się od zawiadomień niezadowolonych byłych funkcjonariuszy WSI oraz ich tajnych współpracowników, którzy może urażeni umiejscowieniem ich w raporcie WSI, bądź dotknięci samymi jakimiś działaniami komisji weryfikacyjnej wystosowali do prokuratur w całym kraju szereg zawiadomień przypisując członkom komisji weryfikacyjnej i jej przewodniczącemu straszne, makabryczne rzeczy, których mieli się oni dopuścić. Wszystkie te zawiadomienia zostały zebrane do akt jednej sprawy i przerkazane do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie - wyjaśniał w Telewizji Republika kulisy śledztwa mecenas Maciej Lew Mirski, współtworca SKW.
Jak dodał, "później prokuratorzy prowadzący przesłuchiwali kolejno wszystkich członków komisji, z wyłączeniem jej przewodniczącego". - Jak rozumiem chcieli go sobie zostawić na sam koniec. Już od samego początku było widać, zwłaszcza jeśli chodzi o prokuratora Kucińskiego, jego emocjonalny stosunek do tej sprawy. Stosował metody, które nie mieszczą się w standardacg cywilizowanego państwa prawa. Krzyczał na osoby przesłuchiwane, starał się wymusić satysfakcjonujące go odpowiedzi, zmusić przesłuchiwanych do ujawniania informacji, do których dostępu nie posiadał. Tych zarzutów było naprawdę wiele przez te lata. Wydaje się, że im dłużej to śledztwo trwało, tym prokurator był bardziej zuchwały w swoim postępowaniu - mówił prawnik.
Zdaniem Lwa-Mirskiego, wbrew oficjalnej wersji, powodem rezygnacji Kucińskiego z udziału w śledztwie nie była chęć uninknięcia oskarżeń o stronniczoć, ale "absolutna porażka i blamaż". - Jako prokurator on wydaje się być w tym środowisku już skończony - mówi. Dodaje, że dwukrotne odrzucenie wniosków o uchylenie immunitetu Macierewiczowi, to "lewy i prawy policzek". - Jeżeli w ogóle nie sierpowy. Prokuratura Generalna wytknęła prokuratorowi Kucińskiemu, że nie zna elementarnych przepisów - podkreśla mecenas. -Prokuratorzy prowadzący to śledztwo nie znali kodeksu karnego, nie wiedzieli, kim jest funkjconariusz publiczny, a właśnie na tezie, że członkowie komisji weryfikacyjnej są funkcjonariuszami publicznymi opierali całe swoje śledztwo, zarzucajac im bądź to niedopełnienie obowiązków, bądź przekroczenie uprawnień - kwituje Lew-Mirski.
Po dymisji Kucińskiego śledztwo ma przejąć inny prokurator. Z nieoficjalnych informacji wynika, że najprawdopodobniej zostanie ono umorzone. Prokurator Krzysztof Kuciński dochodzenie w sprawie Antoniego Macierewicza i raportu z weryfikacji WSI prowadził od 2009 roku. Jego celem było postawienie posłowi PiS zarzutów poświadczenia nieprawdy w raporcie, pomocnictwa w ujawnieniu informacji niejawnych, ujawnienia danych, które umożliwiły identyfikację zagranicznych agentów służb wojskowych i podania nieprawdziwych danych o oficerach WSI. O uchylenie mu immunitetu starał się dwukrotnie, jednak za każdym razem jego wnioski były odrzucane Dwukrotnie starał się o uchylenie mu immunitetu. Jednak wnioski odrzucane były jednak przez Andrzeja Seremeta. Za każdym razem powodem były błędy prawne.
mp, TV Republika, fot. Telewizja Republika