Gościem Adriana Stankiewicza w programie "Republika po południu" był eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, prof. Karol Karski.
Emisja filmu z Różą Thun w roli głównej
– Widziałem ten film. Jest on dość zaskakujący, nawet jeśli zna się dotychczasową postawę Róży Thun. To swego rodzaju film propagandowy, w którym zapomina ona, że jest przedstawicielką swojego państwa. Stwierdza, że w Polsce nie ma demokracji. Czuje się zagrożona. Taki jest motyw przewodni tego filmu. Zabawne, że właśnie w Niemczech wyemitowano ten film, skoro sami nie mają rządu. To próba odwrócenia uwagi Niemców od podstawowych problemów w państwie. Jej stanowisko jest znane od dawna. To absolutna negacja tego, co w Polsce zachodzi. Ona jest zwolenniczką budowania państwa federalnego, europejskiego. Umieszczam ją w kontrze wobec Polski - mówił prof. Karski.
Odpowiedzialna za film jest niemiecka telewizja publiczna
– Ciekawa jest postawa tamtejszej publicznej telewizji. Kanclerz ustnym poleceniem jest w stanie złamać wszelkie przepisy. Nie ponosi za to odpowiedzialności, a dalej w to brnie. Niemcy próbują w jakiś sposób szkalować inne państwa - stwierdził.
Jaka powinna być reakcja?
– Powinniśmy ponownie nie wybierać takiej osoby do Parlamentu Europejskiego. Pani poseł jest przedstawicielką Platformy Obywatelskiej, Była jedną z sześciu posłanek, które głosowały za rezolucją wobec Polski. Głosowała za tym, by na nasz kraj, Polskę, nałożono sankcje - mówił europoseł PiS.
Wizyta premiera Morawieckiego w Budapeszcie
– Obecnie w Niemczech mamy do czynienia z kryzysem rządowym. Narasta tam nerwowość, chaos. Jeśli ktoś nie ma merytorycznych argumentów, reaguje nerwowo, daleki od przyzwoitości. Niemcy mają w swojej historii gorsze czasy - podsumował prof. Karol Karski.