W programie „W punkt” na antenie Telewizji Republika gościem redaktor Katarzyny Gójskiej był wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.
Prowadząca zwróciła na początek uwagę na nasz wzrost zakażeń koronawirusem.
– Cały czas będzie wzrost, niewielki bo niewielki, ale to, co dzieje się u sąsiadów, to w tej chwili bardzo szybkie narastanie, tak jak na przykład w Niemczech. To musi trafiać do nas, nawet gdybyśmy nie chcieli, bo jest ruch przygraniczny, transporty, TIR-y i wszystko inne, przejeżdżające przez to terytorium- wskazał prof. Gut.
Redaktor Gójska zapytała rozmówcę, czy ze względu na powroty naszych rodaków do Polski (samolotami LOT-u do Polski przyleciało ostatnio ponad 30 tys. osób, zaś ok. 100 tys. Polaków wraca do kraju samochodami), możemy spodziewać się kolejnych zakażeń.
– Na pewno będą, bo trudno jest przejechać przez kraj taki jak Niemcy, który ma prawie 400 przypadków na milion obywateli, i nie zetknąć się z osobą, która jutro będzie chora. Znaczna liczba Polonii mieszka również w Stanach Zjednoczonych, które w tym tygodniu mogą dogonić lub nawet przegonić Chiny. W takiej sytuacji ci ludzie będą zapewne chcieli wrócić do Polski- powiedział ekspert.
– Korzystna sytuacja jest wtedy, gdy w ciągu mniej więcej okresu wylęgania, czyli ok. 6 dni, stosunek każdego dnia do poprzedzającego będzie niższy niż 1. Wtedy możemy mówić, że dany kraj dobrze sobie radzi z daną sprawą- tłumaczył.
-Włosi na tej ścieżce jeszcze nie są? - zapytała Katarzyna Gójska.
– Nie są. Problem, bo i Niemcy nie są na tej ścieżce, a nas dotyczy problem niemiecki. Teraz dokładają się również Czesi, którzy, jeżeli spojrzymy na ten cały układ, to wyprzedzili już nas. A to druga granica, z którą współpracujemy i to dość ściśle. Bo to jest cała wymiana graniczna, pracownicy przechodzący z jednej na drugą stronę i tego po prostu nie da się w zwykły sposób kontrolować. O ile potrafimy powroty kontrolować, to ruchu granicznego już nie- powiedział prof. Włodzimierz Gut.
Prowadząca zauważyła, że Polska radzi sobie dość dobrze wewnątrz kraju, zapewne dzięki dyscyplinie.
– Dzięki dyscyplinie jestem zresztą trochę zaskoczony, że radzimy sobie aż tak dobrze, bo w innych krajach jest znacznie gorzej. W Polsce nie ma zagrożenia wewnętrznego, łańcuchów, które gdzieś by nam się gubiły. Mamy dopływ z zewnątrz, kwarantannę, staramy się trochę ograniczyć kontakty, wprowadzamy współczynnik na milion wcześniej niż inne kraje, ale im się nie udało. Cała nadzieja w tym, że chociaż nam się uda- zaznaczył rozmówca Telewizji Republika.