Oficerowie Agencji Wywiadu defraudowali pieniądze na tajne operacje. Przegrali na giełdzie 9 mln złotych
Funkcjonariusze Agencji Wywiadu traktowali pieniądze przeznaczone na tajne operację jako fundusz pożyczkowy, brali z niej pieniądze na samochody, mieszkania, nawet grali nimi na giełdzie - donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Informacje związane są z kontrolą, jaką Anna T. z biura finansów Agencji Wywiadu przeprowadziła w sierpniu 2012 r. Okazało się, że paczki przetrzymywane w szafach pancernych, które miały zawierać pieniądze na tajne operacje, wcale ich nie zawierają. Pod studolarowymi banknotami pochowane były powycinane kawałki papieru.
Późniejsze działania związane z niniejszą kontrolą wykazały, że proceder defraudacji pieniędzy trwał przeszło 20 lat i siegał najwyższych szczebli tajnej służby.
"GW" informuje o dwóch sprawach, w efekcie których zdefraudowano blisko 11 milinów złotych.
Pierwsza dotyczy opisanej powyżej kontroli, która wykazała że defraudacji uległo 2 mln złotych.
Druga sięga roku 1994, kiedy to grupa naczelników UOP wyciągnęła z kasy 8 mln 700 tys. złotych. Chcieli w łatwy sposób zarobić pieniądze, przez rozmnożenie ich na giełdzie. Niestety nie udało się.
Z rozmów z uczestnikami obu wydarzeń wynika, że wywiad przez cały okres okres istnienia nie panował nad kontrolą wydatków związanych z celami opercyjnymi. Winą za te rażące naudużycia obciążony został jedynie kasjer, który niewiadomo dlaczego i dla kogo przez tyle lat wyprowadzał z kasy pieniądze.
Co więcej, wątpliwe są działania samej Agencja, która zdaje się, swój kompletny brak kontroli chce zatuszować promując wersję o jednorazowej kradzieży, w wyniku której miały zniknąć te wszystkie pieniądze. Wersji tej przeczą jednak fakty.
Świadkowie mówią, że funkcjonariusze Agencji traktowali kasę operacyjną jak fundusz pożyczkowy, z którego śmiało brali pieniądze na samochody czy mieszkania.
Wyliczenia poniesionych strat nie są jednak precyzyjne, co mogłoby wskazywać, że Agencja chce zataić rzeczywistą skalę nadużyć.