Felietonistce ,,Gazety Wyborczej\'\' Magdalenie Środzie nie podoba się świętowanie stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Co więcej postanowiła zmieszać sprawę Święta Niepodległości ze swoimi lewackimi – Niepodległość” to słowo retorycznie podniosłe, ale historycznie oklapłe. Jego moc w czasach państwowej suwerenności polega głównie na odtwarzaniu kiczowatych obrazków, romantyczno-mesjanistycznych postaw, płaskiej tradycji, wiary w cuda i wojskowych pieśni - napisała.
– Z „niepodległością” jest gorzej niż z mundialem. Hałaśliwa, absorbująca, piłkarska impreza skończy się za miesiąc, a kultywowanie Święta Niepodległości zajmie nam cały rok - napisała w swoim felietonie dla ,,Gazety Wyborczej'' Magdalena Środa.
– „Niepodległość” to słowo retorycznie podniosłe, ale historycznie oklapłe. Jego moc w czasach państwowej suwerenności polega głównie na odtwarzaniu kiczowatych obrazków, romantyczno-mesjanistycznych postaw, płaskiej tradycji, wiary w cuda i wojskowych pieśni - kontynuowała.
– „Niepodległość” ożywia i nieustannie idealizuje typ mitycznego przywódcy, który robi nam dobrze (na białym koniu), przykrywając tym samym prawdę o autorytarnej i dość chaotycznej władzy, która organizowała początki państwowości. Świętując sto lat niepodległości, nie mówi się w ogóle o tym, że nie wszystkich wyzwoliła ze stanu podległości, bo na przykład kobiety – mimo iż wywalczyły sobie prawa wyborcze – do niepodległości osobistej miały bardzo daleko, wciąż zresztą mają - twierdzi felietonistka.
Magdalena Środa najwidoczniej nie rozumie, że ktoś może być dumny ze swojego narodu i ma prawo do świętowania niepodległości, która została okupiona krwią naszych przodków.