Było sprawdzane czy dziecko było wywiezione za granicę. Mamy cały czas kontakt ze Strażą Graniczną. Wschodnia ściana naszego państwa jest dosyć szczelna. Wywiezienie osoby przez taką granicę nie jest łatwe – powiedział inspektor Mariusz Ciarka (rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji), który był gościem red. Doroty Kani w programie „Dziennikarski Poker” w Telewizji Republika.
Jak przebiega śledztwo?
– Nie kojarzę większych poszukiwań – zostały użyte bardzo duże siły i środki do poszukiwań małego chłopca. Kilkaset policjantów, żołnierze z Wojsk Obrony Terytorialnej, strażacy, mieszkańcy (za co bardzo dziękuję), psy tropiące, psy sprowadzone specjalnie z Niemiec (szkolone do tego, żeby wykryć zapach nawet z kilku kilometrów). Kiedy jest taka konieczność, my również korzystamy z pomocy kolegów z innych państw. Sprzęt techniczny – śmigłowce, termowizja, drony – to wszystko zostało wykorzystane. Obszary gdzie mógł się pojawić ojciec były sprawdzane centymetr po centymetrze. (…) My wracamy w niektóre miejsca. Proszę pamiętać, że mamy do czynienia z zaginionym dzieckiem. Dzieckiem, które mierzy około 100 cm, waży kilkanaście kilogramów... Dziecko łatwiej jest gdzieś ukryć, mogło być gdzieś przenoszone… To są bardzo ciężkie poszukiwania, jednak my nie składamy broni. Niektóre zabezpieczone dowody wymagają ekspertyz specjalistycznych przeprowadzonych w laboratorium kryminalistycznym – mówił inspektor Ciarka.
Dziecko wywiezione za granicę?
– Było sprawdzane czy dziecko było wywiezione za granicę. Mamy cały czas kontakt ze Strażą Graniczną. Wschodnia ściana naszego państwa jest dosyć szczelna. Wywiezienie osoby przez taką granicę nie jest łatwe. Rosyjski paszport, który posiadał chłopiec jest w naszym posiadaniu. Lotniska też były sprawdzane – podkreślił rzecznik policji.
– Nadzieja umiera ostatnia. Rodzina bardzo często przez długi czas nie przyjmuje do wiadomości, że zaginiona osoba mogła zginąć. My musimy na to patrzeć obiektywnie, biorąc pod uwagę nawet te czarne scenariusze – zaznaczył gość red. Kani.