Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie niektórym kandydatom Koalicji Obywatelskiej w ostatnich wyborach samorządowych oferowały wykup reklamy na swoich nośnikach z 80-procentowym rabatem. To naraziło budżety miasta i miejskiej spółki na stratę setek tysięcy złotych. Co więcej, osobą odpowiedzialną za przyznawanie tych upustów był… radny PO. Teraz prokuratura sprawdzi, czy mogło dojść do przypadku nielegalnego finansowania kampanii wyborczej opozycji.
W czwartek wieczorem w mediach pojawiły się informacje, że Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie zaoferowały niektórym kandydatom Koalicji Obywatelskiej startującym w zeszłorocznych wyborach samorządowych reklamy w autobusach i na przystankach za 20 proc. ich rynkowej wartości.
„Miejska spółka zależna od polityków PO udzieliła PO 80 proc. zniżki na reklamy na miejskich autobusach. W trakcie kampanii Warszawa była zalana tymi reklamami, teraz wiemy dlaczego. Należąca do warszawiaków spółka robiła to niemal darmo, ciekawe, czy te 20 proc. w ogóle koszty pokrywało” – napisał w jednym z serwisów społecznościowych Sebastian Kaleta, warszawski radny PiS i kandydat do Parlamentu Europejskiego.
W piątek politycy związani ze Zjednoczoną Prawicą zorganizowali konferencję prasową, na której zapowiedzieli, że będą się domagali od prezydenta Rafała Trzaskowskiego wyjaśnienia tej skandalicznej sytuacji. – Takie zniżki naraziły budżet miasta i MZA na utratę setek tysięcy złotych. Będziemy domagali się od pana Rafała Trzaskowskiego [...] wyjaśnienia tej sprawy – mówił poseł PiS Paweł Lisiecki. Dodał, że będzie chciał się dowiedzieć m.in., czy obecny prezydent stolicy sam korzystał z tych zniżek i czy wśród pracowników MZA są byli kandydaci Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych lub członkowie ich rodzin.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ ''GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE''
Autor: Jan Przemyłski