Kornik zagraża milionowi hektarów lasów w Polsce!
Dyrektor Lasów Państwowych Andrzej Konieczny powołał specjalny zespół, który ma zaplanować działania leśników w reakcji na gradację kornika w całej Polsce. Susza i zmieniający się klimat mogą wymusić działania na obszarze sięgającym 1 mln ha, czyli blisko jednej siódmej drzewostanów będących pod zarządem LP - pisze w dzisiejszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie" Jacek Liziniewicz.
Kornik drukarz i kornik ostrozębny są problemem w całej Europie. Susza i erozja gleb sprawiają, że owady te mają idealne warunki, atakując osłabione świerki. Z problemem walczą już Niemcy, ale zaczyna on być również widoczny w Polsce. „W Lasach Państwowych w 2019 r. (do końca III kw.) aż 60 proc. drewna świerkowego pochodzi z cięć sanitarnych (usuwanie posuszu i wywrotów lub złomów, czyli drewna pokornikowego lub połamanego przez wichury). Coraz gorzej jest z sosną – tu jest już 15 proc. drewna z cięć sanitarnych” – napisał wczoraj na Twitterze Krzysztof Trębski, wicerzecznik Lasów Państwowych.
O tym, że problem jest poważny, mówi również w tygodniku „Gazeta Polska” dyrektor Lasów Państwowych dr Andrzej Konieczny. – Każdy, kto wyjedzie za miasto, widzi, że w Polsce jest coraz większy problem z suszą. Pod względem zasobności w wodę jesteśmy na trzecim miejscu od końca w Europie. Przed Portugalią i Hiszpanią. Zawsze nam się wydawało, że jesteśmy w centrum Europy, otoczeni zielenią, a tymczasem susza staje się realnym problemem. Również Lasy Państwowe to odczuwają. Następuje proces łańcuchowy kolejnych szkodliwych zjawisk. Zaczęły się na przykład rozwijać gatunki owadów, które do tej pory były nieliczne i nie miały istotnego znaczenia. Mamy ogromny problem z kornikiem ostrozębnym. Towarzyszą mu również inne szkodniki. W efekcie powodują one zamieranie drzew na dużą skalę – mówi nam dr Konieczny. Jak twierdzi w wywiadzie dla tygodnika „GP”, zjawisko jest bardzo dynamiczne i powoduje nagłe zasychanie drzew. – Drzewa, stojąc, zasychają, tak jakby nagle coś wyssało z nich wodę. Objawy są dynamiczne, nie jest to zwykłe schnięcie polegające na tym, że najpierw uschnie jedna gałąź, a później kolejna. Drzewa zaatakowane szybko obumierają. Obecnie szacuje się, że zjawisko może objąć obszar nawet 1 mln ha w Polsce – mówi w tygodniku dr Andrzej Konieczny. Jak informuje, do końca roku gotowy ma być plan kryzysowy Lasów Państwowych. To o tyle istotne, że obszar klęskowy jest ok. 12,5 razy większy niż największy w historii huragan, który w 2017 r. zniszczył 80 tys. ha. Do końca roku mamy poznać prognozy i sposoby rozwiązania problemu. Już dzisiaj wiadomo, że koszty będą ogromne.
<<< WYKUP PRENUMERATĘ "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE" A DOSTANIESZ .... >>>