Kopacz: W weekend cofamy czas o godzinę. Jeśli PiS dojdzie do władzy cofnie nas o 500 lat
Ewa Kopacz podczas konwencji Platformy Obywatelskiej w Kielcach wspomniała o weekendowej zmianie czasu. – Jeśli mówimy już o zmianach, to pamiętajcie, że zmieniamy z soboty na niedzielę czas. Cofamy tylko o jedną godzinę. Ale nie chciałabym, żeby ci, którzy chcą władzy dla władzy, cofnęli nas o 500 lat, do średniowiecza. Tego nie chcę. Każdy rozsądny Polak tego nie chce – mówiła.
Rozpoczynając swoje wystąpienie szefowa rządu podkreśliła, że właśnie stąd, z Kielc musi popłynąć sygnał, że PO jest jedną wielką rodziną. – Drużyną, która umie wygrywać – przekonywała premier. – Wygrywaliśmy, kiedy byliśmy drużyną., Chcę was zapytać, czy po tych 8 latach Polska jest piękniejsza? – pytała premier, po czym sama udzieliła odpowiedzi:
– Jest piękniejsza i mamy prawo być dumni. Jestem przekonana, że Polakom żyje się lepiej po tych 8 latach – przyznała Ewa Kopacz. – Kiedy my, ludzie PO jesteśmy dumni z naszego kraju, z naszej Polski i nie wstydzimy się mówić o Polsce dobrze, ze zdziwieniem patrzymy na tych, którzy mówią co innego – mówiła szefowa PO. Przywołała postać Jarosława Kaczyńskiego, który mówił o zwijającej się Polsce powiatowej. – Niech prezes Kaczyński przyjedzie, jeśli ma odwagę i powie wam, że Polska powiatowa się zwija. Zobaczy, że się myli. Z Żoliborza nie widać Polski powiatowej – podkreśliła.
Kopacz stwierdziła, że jeśli ludzie z PiS-u dojdą do władzy to rzeczywiście Polska się zwinie - z Europy, nowoczesności i XXI wieku. Przewodnicząca PO po raz kolejny wskazywała, że rządy tej partii to rządy człowieka, który wszystkie wie najlepiej i będzie chciał układać Polakom życie.
– Jeśli mówimy już o zmianach, to pamiętajcie, że zmieniamy z soboty na niedzielę czas. Cofamy tylko o jedną godzinę. Ale nie chciałabym, żeby ci, którzy chcą władzy dla władzy, cofnęli nas o 500 lat, do średniowiecza. Tego nie chcę. Każdy rozsądny Polak tego nie chce – przekonywała.
– Oni będą nas cofać w czasie, niszczyć to wszystko to, co zrobiliśmy – mówiła premier a następnie straszyła nadejściem kryzysu na którego państwo nie będzie przygotowane, tym, że listonosz nie przyniesie już emerytury a pracownicy budżetówki nie dostaną podwyżek.