Uczestnicy konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu COP20 w stolicy Peru, Limie, porozumieli się w sprawie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych – poinformował peruwiański minister ds. ochrony środowiska Manuel Pulgar-Vidal.
Projekt tego porozumienia, który ma być dokumentem bazowym dla negocjacji przed szczytem w Paryżu za rok, został zaaprobowany po dwóch tygodniach intensywnych negocjacji – oświadczył minister.
Czterostronicowy dokument wzywa kraje do przedstawienia na początku przyszłego roku własnych celów umożliwiających walkę z globalnym ociepleniem. Przyjęty projekt, który według komentatorów został znacznie złagodzony wobec początkowego dokumentu, przewiduje, że wszystkie zobowiązania mają być poddane rewizji na miesiąc przed szczytem w Paryżu pod koniec 2015 roku w celu oszacowania ich łącznego wpływu na zmiany klimatyczne. Procesowi rewizji i porównań zobowiązań sprzeciwiały się największe kraje rozwijające się, w tym Chiny – pierwszy na świecie emitent gazów cieplarnianych.
– Tekst ze słabego przeobraził się w słabszy, aż osiągnął poziom najsłabszy – ocenił Sam Smith z organizacji WWF.
Przyjęta wersja dokumentu jest czwartą, jaką delegatom przedstawił peruwiański minister, będący gospodarzem spotkania. – Tekst nie jest idealny, ale zawiera stanowiska stron – powiedział Pulgar–Vidal, który całe sobotnie popołudnie spędził na negocjacjach prowadzonych na osobności z poszczególnymi delegacjami.
Rozpoczęta 1 grudnia konferencja w Limie, która zgodnie z planem miała zakończyć się w piątek, została przedłużona o ponad 30 godzin ze względu na spór między krajami rozwijającymi się i rozwiniętymi, dotyczący zakresu podejmowanych zobowiązań. Kraje rozwijające się chciały jasnego zróżnicowania oczekiwań wobec bogatych i biednych tak, aby uniknąć nadmiernego obciążenia rozwijających się gospodarek; oczekiwały także zapewnienia, że otrzymają wsparcie finansowe w ich staraniach na rzecz ograniczenia emisji.
Indyjski minister środowiska Prakash Javedekar oświadczył, że w tekście zachowany został zapis mówiący o tym, że kraje bogate muszą przewodzić wysiłkom na rzecz ograniczania emisji gazów cieplarnianych, co ostatecznie umożliwiło przełamanie impasu w negocjacjach.
Jak relacjonują media, przyjęty projekt najwyraźniej łagodzi obawy krajów rozwijających się sformułowaniem, że poszczególne państwa mają "wspólne, lecz zróżnicowane zobowiązania" w kwestii walki z globalnym ociepleniem. Zgodnie z oczekiwaniami małych krajów wyspiarskich, którym grozi zatopienie w razie podniesienia poziomu oceanów, w tekście powtórzony został również zapis na temat mechanizmu "loss and damage" – czyli mechanizmu pomocy dla ubogich krajów, które cierpią z powodu zmian klimatu. Porozumienie w sprawie tego mechanizmu uzyskano w czasie szczytu klimatycznego w Warszawie w 2013 roku.
– Potrzebujemy stałej umowy w sprawie pomocy najbiedniejszym tego świata – podkreślał w czasie sobotniej sesji negocjator reprezentujący Tuvalu Ian Fry.
Społeczność międzynarodowa za cel postawiła sobie niedopuszczenie do tego, by średnia temperatura wzrosła o 2 stopnie C w stosunku do epoki przedindustrialnej. W obecnym tempie świat zmierza w kierunku wzrostu temperatury o 4 stopnie C pod koniec XXI wieku, co według naukowców może mieć niebezpieczne skutki. Ograniczenie wzrostu średniej temperatury do 2 stopni C ma być możliwe dzięki globalnej redukcji emisji gazów o 40 do 70 proc. do 2050 roku.
Ponad 190 delegacji miało w Limie utorować drogę do konferencji w Paryżu pod koniec 2015 roku. Oczekuje się, że w stolicy Francji zostanie zawarte najbardziej ambitne porozumienie klimatyczne, które miałoby zacząć obowiązywać po 2020 roku i zastąpić protokół z Kioto.