Pan prezydent Andrzej Duda ma ogromne szanse na zwycięstwo. Jest tylko jeden warunek. On i cała Zjednoczona Prawica, również nasi sympatycy, muszą twardo walczyć do ostatniej minuty kampanii. Dokładnie tak, jak to było pięć lat temu. Jeśli tak będzie, to jestem spokojny o wynik wyborów. Powtarzam: wszystkie ręce na pokład!
Mobilizując zwolenników do zaangażowania w kampanię prezydenta Andrzeja Dudy, mówi Pan Prezes, że przegrana urzędującej głowy państwa będzie miała fatalne skutki dla Zjednoczonej Prawicy. Dlaczego? Przecież władza prezydenta w polskich ramach ustrojowych nie jest duża.
Mówię tak z dwóch powodów. Pierwszy– prezydent ma jednak dość znaczną władzę negatywną, większą niż Senat. Trudniej przełamać jego weto niż zatwierdzić odrzuconą przez izbę wyższą ustawę. Prowadziłoby to do nieustannego konfliktu i niemożności załatwienia wielu ważnych spraw. Powód drugi dotyczy kwestii, którą nazwę stanem emocjonalno-psychologicznym. Jeśli pan prezydent uzyska mandat na kolejną kadencję, nasi zwolennicy poczują się wzmocnieni, jeśli nie – w oczywisty sposób będzie to dla nich negatywny sygnał. Biorąc pod uwagę temperaturę dzisiejszego sporu politycznego, to nie jest okoliczność bez znaczenia.
Czy zamieszanie wokół posłanki Joanny Lichockiej położy się cieniem na całą kampanię prezydencką?
Przede wszystkim emocje wszyscy bez wyjątku powinniśmy trzymać na wodzy. To wydarzenie bez wątpienia nie powinno się zdarzyć i dziś jest wykorzystywane przeciwko nam – i w tym sensie jest komplikacją w kampanii pana prezydenta. Jednak nie jesteśmy naiwni i wiemy, że akcja cynicznego, a wręcz bezwzględnego wykorzystania emocji ludzi wobec osób chorych na raka była zaplanowana dużo wcześniej, na pewno kilka tygodni temu. Odbyłaby się również wówczas, gdyby nie było sprawy z panią poseł. Warto jednak skupić się na istocie tych działań opozycji. Bo bezdusznie, wręcz haniebnie wykorzystywani są ludzie chorzy, chore dzieci i przeciwstawia się ich mediom publicznym. To prymitywne działanie, bo przecież każdy wydatek można w ten sposób podważyć. Można powiedzieć: nie kupujmy uzbrojenia dla wojska, nie budujmy mostów, dróg, obwodnic, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przekazujmy na walkę z rakiem. Tylko że wtedy przestanie działać państwo. Żaden z poprzednich obozów władzy nie robił tyle dla walki z chorobami onkologicznymi, ile my. Zwiększamy wydatki na ten cel, dzięki panu prezydentowi przyjęliśmy Narodową Strategię Onkologiczną, bu-dujemy supernowoczesny instytut onkologiczny. Ale zapóźnień i braków nie nadrobimy w rok czy nawet w jedną kadencję. Każdy, kto racjonalnie myśli, rozumie, że to zadanie na lata, a wręcz dziesięciolecia. A to, co robi totalna opozycja, to nic innego jak szczucie ludzi na siebie. A co najważniejsze, wszystko opiera się na odrażającym kłamstwie, że były jakieś pieniądze na onkologię, ale zostały zabrane. Przecież to wierutna bzdura. Nikt środków na leczenie chorych na raka nie zabrał. Przeciwnie, zwiększyliśmy finansowanie ich leczenia o kilkadziesiąt procent w porównaniu z tym, co na ten cel przekazywała Platforma do spółki z PSL. Mediom publicznym – bo to nie tylko TVP, ale i Polskie Radio, radia regionalne, regionalne ośrodki telewizyjne,telewizja dla dzieci, dla Polonii – nie dajemy pieniędzy, tylko obligacje.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ GAZECIE POLSKIEJ.