Gmyz: To kontrwywiad odkrył blogera–agenta wpływu
Minister, którego resort współpracował ze znanym autorem bloga, dostał ostrzeżenie od kontrwywiadu o jego podejrzanych kontaktach z rosyjską ambasadą.
„Wielki sukces SKW (Służby Kontrwywiadu Wojskowego). Odkryli, że pewien bloger, popularny na Twitterze, który ostatnio basuje Putinowi, bierze kasę z ruskiej ambasady”– napisał na Twitterze Cezary Gmyz. Dziennikarz śledczy Telewizji Republika i Tygodnika „Do Rzeczy” podkreślił, że uzyskane informacje potwierdził w dwóch niezależnych źródłach. Nazwisko nie padło, ale internauci szybko stwierdzili, że sprawa dotyczy blogera o pseudonimie „Azrael”, czyli Jacka Gotliba.
– Sprawę zapoczątkowało ostrzeżenie służb specjalnych. Minister, którego resort współpracował ze znanym blogerem, dostał ostrzeżenie od kontrwywiadu o jego podejrzanych kontaktach z rosyjską ambasadą – powiedział portalowi telewizjarepublika.pl Cezary Gmyz.
Dlaczego Gmyz ujawniając sprawę nie podał od razu nazwiska/pseudonimu blogera? Tłumaczy, że nie chodziło mu tylko o ostrożność procesową: – Nie podawałem pseudonimu tego blogera, ponieważ w blogosferze ujawniła się ostatnio duża grupa komentatorów powtarzających tezy kremlowskiej propagandy. Częściowo są to „pożyteczni idioci”, ale mogą to być „jurgieltnicy” (płatni agenci Ambasady Rosji w okresie przedrozbiorowym – red.), z których usług Rosja wielokrotnie w historii korzystała – dodaje dziennikarz.
Sam Azrael nie odpowiedział na naszą prośbę o ustosunkowanie się do sprawy. Wypowiedział się jedynie dla portalu Tomasza Lisa: - „To kłamstwo. Nigdy nie współpracowałem ani z ambasadą rosyjską, ani żadną instytucją, która ma coś wspólnego z Rosją. Tym bardziej nie dostałem żadnych pieniędzy” – powiedział portalowi natemat.pl.
Co ciekawe, w grudniu ubiegłego roku Azrael pochwalił się na Twitterze otrzymaniem od szefa resortu obrony Tomasza Siemoniaka medalu „Za zasługi dla obronności kraju”. Z kolei w październiku 2010 roku portal wpolityce.pl podał informację, że bloger miał zostać doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego. Informacje te nie zostały jednak potwierdzone.
Gmyz w rozmowie z portalem Telewizji Republika podkreśla: „Uważam, że nasze służby kontrwywiadowcze powinny interesować się działalnością agentury wpływu. Popularni blogerzy mają po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy czytelników, mają więc siłę oddziaływania porównywalną do komentatorów tradycyjnych mediów. Z drugiej strony, nie utrzymują się z pisania blogów, a źródła ich utrzymania są nieznane. To niebezpieczne zjawisko w sytuacji wojny propagandowej”.