Wielki sukces Beaty Szydło w wyborach do PE nawet dla Jarosława Kaczyńskiego był zaskoczeniem. Zdecydowanie najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów dla rządzących stał się ważny z powodów symbolicznych – potwierdził bowiem wysokie poparcie dla dobrej zmiany. Dla opozycji i sympatyzujących z nią aktorów stał się policzkiem wymierzonym przez głosujących - pisze Leszek Galarowicz w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Klęska w wyborach do europarlamentu wywołała popłoch w szeregach opozycji. Kreowana na proeuropejską i postępową Koalicja Europejska znacząco przegrała z PiS, z którego próbowano uczynić partię wrogą albo chociaż sceptyczną wobec UE. Symbolem sukcesu PiS i klęski zjednoczonej lewicy stała się Beata Szydło.
Psychologizowanie Jandy
Od razu rozpoczęły się nieporadne próby analiz ekspertów od ludzkiej natury, jak medialne rewelacje Krystyny Jandy, które przypominały opowieści z mchu i paproci. „Pani Szydło, moim zdaniem, ma nerwy z żelaza, pani Szydło w ogóle nie ma emocji (…) My jesteśmy bezradne wobec takich kobiet” – diagnozuje Janda. Dodaje, że była premier robi wrażenie, bo „ścisza na końcu zdania, jakby jej nie zależało i robi kropki”. Pseudoanalizy Jandy ani na jotę nie zbliżały nas do odpowiedzi na pytanie o prawdziwe przyczyny sukcesu posłanki PiS. Aż trudno uwierzyć, że dobra przecież aktorka tak bardzo błądzi w opisie osoby, twierdząc jakoby Beata Szydło była pozbawiona emocji. Jandzie nie chodzi przecież o podkreślenie sukcesu byłej premier, ale o to, aby ją zdyskredytować, wyśmiać, wyrazić zdumienie faktem jej wyborczego sukcesu. Nawet nie udaje, że szuka wartości osoby, ale koncentruje się na niewiele znaczących detalach, jak sposób mówienia, ściszanie głosu itp. Psychologizowanie aktorki oparte na pozorach, własnych przeczuciach, prowadzi ją na manowce i tak naprawdę nic nie mówi o sukcesie Szydło, więcej o intencjach Jandy i myślących podobnie. To ci, którzy dążą do stworzenia posągu, a nie żywej, autentycznej osoby.
Beata nie gwiazdorzy
Szydło z wykształcenia jest etnografem, ukończyła podyplomowe studia w Szkole Głównej Handlowej. Przed rozpoczęciem działalności politycznej pracowała m.in. w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa i Ośrodku Kultury w Brzeszczach. W 1998 r. została burmistrzem gminy Brzeszcze. W 2005 r. weszła w szeregi PiS, z ramienia którego cztery razy zdobyła mandat poselski. W 2015 r. została zaprzysiężona na premiera RP. Prywatnie od ponad 30 lat jest związana z mężem, z wykształcenia historykiem. Ma dwóch synów. Jaka jest prywatnie była premier? Mieszkańcy jej rodzinnego Przeciszowa mówią o niej, że jest zwykłą kobietą, która chodzi w gumiakach i przesadza kwiaty. Podkreślają też, że ich sąsiadka nie gwiazdorzy. Działacz PiS Michał Ciechowski pośród jej zalet wymienia fakt, że była szefowa rządu umie słuchać, nie boi się też stawiać na młodych. Koncentruje się na rozwiązywaniu problemów, a nie wewnętrznych rozgrywkach partyjnych. Politycy różnych opcji podkreślają, że Szydło jest spokojna i opanowana. Komplementują ją nawet działacze z przeciwnego obozu politycznego, jak Józef Lassota z PO, który przyznaje, że Beata Szydło jest osobą, która nie budzi negatywnych emocji.
Jak ją widzą
By zrozumieć źródła wyborczego sukcesu byłej premier, należy przypomnieć badania przeprowadzone przez CBOS w 2016 r. 70 proc. ankietowanych uznało ówczesną premier za osobę, która nie daje się ponosić emocjom. 63 proc. uznało, że jest pracowita i poświęca swoim obowiązkom dużo czasu i wysiłku. Tylko 6 proc. ankietowanych było przeciwnego zdania.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Czytaj także:
Beata Szydło rekordzistką! ZOBACZ ile Polaków zagłosowało na byłą Premier!
Beata Szydło: Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie wejdzie z Konfederacją w żadne alianse