- Problem uchodźców to mały fragment problemu migracji. Europa potrzebuje migrantów, plany niemieckie to ok. 300-400 tys. osób rocznie. Kraje, które nie przyjmują migrantów, są skazane na zamieranie rynku pracy. To jest coś, co jest arytmetyką, której nie można zaprzeczyć. Gdyby Polska przyjęła 100 tys. migrantów rocznie, byłoby to w 10 lat 1 mln ludzi, a Polska liczy dzisiaj 38 mln. Czy taki kraj jak Polska nie jest w stanie w ciągu 10 lat wchłonąć, również kulturowo, miliona ludzi? Świadczyło by to o jakiejś słabej tożsamości - powiedział w TV Republika dr Kazimierz Wóycicki, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Triumf Wildersa byłby złym znakiem dla UE"
- Była groźba, że ten bardzo skrajnie prawicowy i awanturniczy polityk jakim jest Wilders odniósłby sukces wyborczy i byłby to zły znak dla Unii Europejskiej. Opinia publiczna w Holandii się zmobilizowała i przegrał te wybory zdecydowaniem m.in. dzięki ciągłemu demaskowaniu w ostatnim czasie, że popieranie tej skrajnej prawicy, robienie mitologii z problemu migracji to jest robota rosyjska. Rozsądna opinia publiczna odsunęła takiego polityka na margines – powiedział dr Kazimierz Wóycicki.
- Staram się rozumieć, a nie przewidywać. Trudno było przewidzieć ten wynik. Wszyscy obawiali się, co by było, gdyby Wilders wygrał. To byłby kolejny prezent dla Putina, trzeba na to patrzeć z naszego punktu widzenia. Jesteśmy zagrożeni przez Rosję i wszystkie kryzysy w UE są także niekorzystne dla nas w Polsce – dodał politolog.
"Każdy kraj ma własne uwarunkowania"
- Niemcy i Francja to nie Holandia, każdy kraj ma własne uwarunkowania. Bardziej należałoby się obawiać o wynik we Francji. Tam Marine Le Pen w ogromnym stopniu finansowana przez Rosję ma szanse uzyskać wysoki wynik, aczkolwiek ostatnie badania opinii publicznej są przeciwko niej. Tam nastąpi w przeddzień wyborów np. seria zamachów terrorystycznych, organizowanych przez Moskwę i wtedy opinia publiczna będzie reagowała na problem migrantów w taki sposób, że Le Pen będzie to mogła wykorzystać – zauważył dr Wóycicki.
- W Niemczech partia AfD nie ma szans, ale jeśli przekroczy 15% będzie to znaczące, ale wydaje się, że wielka koalicja socjaldemokratów z chadekami w pełni kontroluje sytuacje. Być może wejdą też liberałowie i Bundestag ułoży się w taki sposób, że te skrajne tendencje nie będą miały poważniejszego głosu – zastanawia się dr Kazimierz Wóycicki.
"Europa jest skazana na współprace z państwami islamu"
- Szkodzi Europie zachowanie Erdogana. To partner europejski, którego Europa rozczarowała nie chcąc go w UE. To był problem, a Turcja wybrała inną drogę, zbliżając się trochę do Putina. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest bardzo skomplikowana, ale Turcja już nie stoi po stronie Zachodu, jak dawniej. Była nadzieja, że będzie liberalny islam, który będzie współdziałał z Europą, ale to się nie spełnia. Europa jest skazana na współpracę z państwami islamu, ponieważ niedługo będzie tam 1 mld ludzi, a Europejczyków i to wiekowych – 500 mln. Ten wiek, który nas czeka, będzie wiekiem migracji. Kto się nie upora z problemem migracji, będzie schodzić na margines. To grozi także Polsce. Polska w 2050 r. będzie miała 30 mln ludzi i ponad 1/3 z nich w wieku emerytalnym – prognozuje politolog.
- Problem uchodźców to mały fragment problemu migracji. Europa potrzebuje migrantów, plany niemieckie to ok. 300-400 tys. osób rocznie. Kraje, które nie przyjmują migrantów, są skazane na zamieranie rynku pracy. To jest coś, co jest arytmetyką, której nie można zaprzeczyć. Gdyby Polska przyjęła 100 tys. migrantów rocznie, byłoby to w 10 lat 1 mln ludzi, a Polska liczy dzisiaj 38 mln. Czy taki kraj jak Polska nie jest w stanie w ciągu 10 lat wchłonąć, również kulturowo, miliona ludzi? Świadczyło by to o jakiejś słabej tożsamości. Myślę, że absolutnie bylibyśmy do tego zdolni. To jest zasadniczy problem starzejącego się kontynentu, ale też problem cywilizacyjny – tam, gdzie jest dobrobyt, spada dzietność. Kobieta powinna mieć powyżej dwójki dzieci, aby był prosty wzrost, aby utrzymać liczbę ludności. To w krajach, które osiągają pewien poziom , się nie dzieje – Europa z jednej strony powinna wchłaniać migrantów, a z drugiej – dbać o to, aby w krajach ościennych sytuacja poprawiała się na tyle, aby ten proces stabilizacji liczby ludności następował. Do 2050 r. liczba ludności na świecie wzrośnie do 10 mld, a to oznacza ogromne ruchy migracyjne i to podstawowy problem XXI w – powiedział dr Kazimierz Wóycicki z Uniwersytetu Warszawskiego.