- To są ludzie, którzy absolutnie nie reprezentują interesów państwa polskiego i narodu polskiego - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, komentując wezwanie Konferencji Ambasadorów RP ws. przestrzegania fundamentalnych aktów prawa międzynarodowego.
- Sytuacja na granicy z Białorusią staje się dla Polski haniebna i zaczyna spełniać znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Zakazana prawem międzynarodowym praktyka "odpychania' stała się w Polsce obowiązującym krajowym prawem i jest bez skrupułów stosowana - napisali Członkowie Konferencji Ambasadorów RP. - Jedyny powód tej agresywnej polityki to mobilizacja twardego elektoratu Zjednoczonej Prawicy - dodali.
Do całej sprawy odniósł się w radiowej Jedynce Przemysław Czarnek.
- To są ludzie, którzy absolutnie nie reprezentują interesów państwa polskiego i narodu polskiego - ocenił.
- Mamy taką taką sytuację, w której przyrównujemy tego rodzaju postawy do Targowicy. Ja chcę powiedzieć, że przyrównywanie tego rodzaju postaw do Targowicy jest szarganiem dobrego imienia ludzi Targowicy - bo oni coś jeszcze mieli na myśli, jakiś interes, choćby prywatnie pojmowany, ale jednak narodowy i polski; źle pojmowany oczywiście, przeciwko interesowi państwa polskiego, ale gdzieś jeszcze się tlił jakiś interes narodowy Polski. Natomiast ci ludzie, którzy wypowiadają się w ten sposób, w obliczu tak ogromnego zagrożenia i tak ogromnej pracy służb państwa polskiego, Wojska Polskiego, Straży Granicznej to są ludzie, których nawet nie można do Targowicy przyrównać - przekonywał minister.
- To jest postawa, którą można nazwać swobodnie zdradą stanu, zdradą państwa polskiego. Tego rodzaju postawy tylko w ten sposób można nazywać. Po co będziemy na ten temat rozmawiać? Wszyscy widzimy jak to wygląda - stwierdził.
- Powtarzam raz jeszcze: tego rodzaju postawy, w obliczu tak ogromnego zagrożenia i tak ogromnej pracy służb państwa polskiego, Straży Granicznej, Wojska Polskiego, Policji, które strzegą polskiej granicy na wschodzie, a jednocześnie granicy Unii Europejskiej, co rozumieją przecież również urzędnicy Unii Europejskiej, tego rodzaju postawy, jak tych byłych ambasadorów, ale nie tylko - mówił.
- Przecież te oskarżenia, które pod naszym adresem za granicą formułuje były Rzecznik Praw Obywatelskich, marszałek Senatu, to jest postawa, którą śmiało można nazwać zdradą stanu. Gdyby tylko było można, to należałoby wprowadzać bardzo duże kary za tego rodzaju postępowania, tylko znów bylibyśmy posądzeni o brak praworządności demokracji, i Bóg wie, co jeszcze. Gdyby było tak, jak oni mówią - ci byli ambasadorowie, pan Grodzki w Danii, pan Bodnar w Niemczech, polska opozycja w Brukseli - że mamy reżim autorytarny, to tych ludzi dawno byśmy mogli wyrzucić z kraju za zdradę stanu - powiedział Przemysław Czarnek.