- Odnośnie sytuacji Morawieckiego, to nie jest ona różowa. Tajemnicą poliszynela jest to, że ma on konflikt interesów z ministrami Tchórzewskim i Adamczykiem, tam ewidentnie iskrzy. Morawiecki wpisuje wszystko w PowerPoint, a Tchórzewski torpeduje to na wszystkie sposoby. Polska resortowa ma się dobrze i dalej funkcjonuje - powiedział w "Saloniku politycznym" Mariusz Gierej. Obok niego, gośćmi Rafała Ziemkiewicza byli Kamila Baranowska oraz Łukasz Warzecha.
"W tym teatrzyku można zagrać kilka sztuk"
- Sam pomysł przeglądu resortów ma przenieść ciężar dyskusji z tego, co działo się w Sejmie, na rząd. Ewidentnie widać po sondażach, że rząd cieszy się większą popularnością niż PiS jako partia. To próba odwrócenia uwagi od zamieszania w Sejmie, bo choć ono mocno nie nadszarpnęło popularności PiS, to jednak nie było dla partii bez znaczenia. To działanie, które często robił też m.in. Donald Tusk - powiedziała Kamila Baranowska z "Do Rzeczy".
- W tym teatrzyku chodzi o generowaniu newsa i mówieniu o rządzie, a nie o tym, co będzie 25 stycznia. Można jednak zagrać kilka sztuk w tym teatrze. Można zagrać sztukę Tuska: dobry premier ma złych ministrów i grana jest putinada, ale tylko wtedy, gdy rząd ma niskie notowania. Można odegrać sztukę: zobaczcie, ile od nas dostaliście, zobaczcie, jak jest dobrze. Tu jest grana sztuka: szykujcie się na zmiany - wyliczał Rafał Ziemkiewicz.
- Uważam, że minister Radziwiłł to jeden z najgorszych ministrów w rządzie, mających jeszcze poczucie jakiejś dziwnej misji. Forsuje niekorzystną zmianę prawa farmaceutycznego, a teraz ma dokonać ogromnej pod względem finansowo-organizacyjnej reformy służby zdrowia, bardzo ryzykownej. Jestem zdziwiony, że PiS chce ją realizować teraz, gdy jest już ryzykowna reforma szkolnictwa. Gdy te dwie sprawy się nałożą, a na pewno będą jakieś niedociągnięcia, które być muszą, to wyborcy dostaną z obu stron - dostaną rodzice i dostaną pacjenci - powiedział publicysta Łukasz Warzecha.
"Sytuacja Morawieckiego nie jest różowa"
- Zastanawiam się, czy w przeglądzie resortów i konieczności rozliczania się nie jest pod dywanem chęć "przygrillowania" Morawieckiego. Ciekawa jestem, jak on wypadnie w przeglądzie resortów, bo miał i ma przed sobą najwięcej zadań. Są w związku z nim ogromne oczekiwania i premier może to wykorzystać skrzętnie, gdyż wielokrotnie wskazywano na pewien konflikt między nimi - zauważyła Baranowska.
- Odnośnie sytuacji Morawieckiego, to nie jest ona różowa. Tajemnicą poliszynela jest to, że ma on konflikt interesów z ministrami Tchórzewskim i Adamczykiem, tam ewidentnie iskrzy. Morawiecki wpisuje wszystko w PowerPoint, a Tchórzewski torpeduje to na wszystkie sposoby. Polska resortowa ma się dobrze i dalej funkcjonuje. Dochody budżetowe grają na korzyść Morawieckiego, a gra interesów w energetyce jest tak ostro postawiona przeciwko niemu, że nie wiem, jak sobie poradzi - zaznaczył Mariusz Gierej z mPolska24.pl.
- Wariacko forsowany przez Morawieckiego jest plan elektromobliności, bo wreszcie PiS ma pozwolić sobie na wyrzucenie z miast samochodów zbyt zanieczyszczających powietrze. Uderzy to w biedniejszą warstwę polaków. Z jednej strony rzad pis jest socjalny i chce dbać o uboższą warstwę społeczeństwa, a z drugiej - tworzy problemy, które z czasem musza się odbić na tych biedniejszych Polakach - powiedział Warzecha.
- Walka ze smogiem została zrobiona pod publiczkę. Gdy mówimy o skutecznej walce, to aglomeracje takie jak Warszawa muszą wykonać wiele drobnych ruchów, które zsumowane dadzą dopiero widoczny efekt. Gdy mówimy o ograniczeniu ruchu w miastach, to dlaczego Warszawa nie podpisała umów z gminami sąsiednimi, by usprawnić transport? - zaznaczył Gierej.
"Wydaje się, że Kaczyński wzoruje się na Orbanie"
- Udało się przekonanie, że to nie jest rząd na chwilę. Zostało dwa lata, więc czas, by podjąć jakieś reformy. Logika pokazuje, by teraz zacząć reformy teraz, aby za trzy lata mówić, że były pewne boleści, ale "patrzcie, zrobiło się lepiej" - powiedział Ziemkiewicz.
- Mam wrażenie, że Jarosław Kaczyński wzoruje się na tym, co zrobił Orban - jednak z zachowaniem proporcji. Orban pod koniec pierwszej kadencji tak przebudował Węgry, że będzie dalej wygrywał, mając słabą opozycję i Jobbik zabezpieczający prawą flankę. Zawsze można się pokazać nawet jako mniejsze zło. To jest ten plan, jaki ma Kaczyński, ale Polska nie jest Węgrami. Główna różnica jest taka, że Orban dopieścił już istniejąca klasę średnią, a Morawiecki chce przetransferować zasoby tych, którzy jakoś sobie poradzili i zbudować PiS-owską klasę średnią - stwierdził Łukasz Warzecha.