Morze Bałtyckie staje się coraz ważniejszym elementem bezpieczeństwa energetycznego Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Morskie farmy wiatrowe, podmorskie gazociągi czy stacjonarne i pływające terminale LNG gwarantują dywersyfikację i ciągłość dostaw nośników energii. Wagę tego obszaru podkreśla fakt, że NATO wzmacnia patrole na Bałtyku w związku z przypadkami uszkodzeń infrastruktury krytycznej.
Od sabotażu gazociągu Nord Stream we wrześniu ubiegłego roku NATO zwiększyło liczbę patroli w pobliżu krytycznej infrastruktury podmorskiej na Bałtyku i wykorzystuje między innymi drony, by lepiej wykrywać wszelkie podejrzane działania. W październiku kwatera główna Sojuszu poinformowała, że nasila patrole w związku z niedawnymi uszkodzeniami infrastruktury podmorskiej w regionie.
Przypomnijmy, że na początku października tego roku doszło do uszkodzenia gazociągu idącego po dnie Morza Bałtyckiego łączącego Finlandię z Estonią. Później pojawiła się informacja o uszkodzeniu kabla telekomunikacyjnego łączącego Szwecję z Estonią.
W związku z tym zapowiedziano dodatkowe loty obserwacyjne i rozpoznawcze z użyciem między innymi morskich samolotów patrolowych, samolotów wczesnego ostrzegania AWACS i dronów. W rejon Bałtyku została wysłana też flota czterech niszczycieli min.
Najważniejszą rzeczą jest obecnie podjęcie kroków służących poprawie świadomości sytuacyjnej na morzu - potrzeba więcej czujników i okrętów marynarki wojennej oraz straży przybrzeżnej; musimy jednak pamiętać, że podmorskie kable i rurociągi zawsze będą w pewnym stopniu podatne na zagrożenia - ocenił Tony Lawrence z estońskiego think tanku International Centre for Defence and Security, komentując uszkodzenia gazociągu Balticconnector i kabli telekomunikacyjnych.