– To sytuacja odbitych luster. Nie wiadomo, w którym lustrze znajduje się prawdziwa osoba – ocenił nowe doniesienia ws. afery taśmowej były szef Agencji Wywiadu gen. Zbigniew Nowek.
– Każda informacja jest przyjmowana, potem weryfikowana. Falenta nie był kimś zupełnie nieznanym dla służb, więc powinien być potraktowany dość poważnie – mówił natomiast Ernest Bejda. – Rozmowa odbywała się drogą mailową, czyli maili musiało być kilka i musiała je przyjmować odpowiednia osoba. Taka informacja jest przyjmowana w formie meldunku i zapisywana w systemie elektronicznym, dzięki temu centrala służb jest w stanie się z nimi zapoznać – wyjaśniał były wiceszef CBA. – Pytanie jednak co dalej, czy i kto w centrali zapoznał się z tą informacją – uzupełniał.
– Falenta już raz starał się wystąpić w roli poszkodowanego. Służby, które postawiły zarzuty Falencie teraz muszą się tłumaczyć – zauważył z kolei gen. Zbigniew Nowek. – Nie wydaje mi się, żeby służby mogły zlekceważyć jego informacje. Trzeba by wszystkich zwolnić dyscyplinarnie – podkreślał były szef Agencji Wywiadu. Według gen. Nowka zeznania Falenty budują „pewną atmosferę”. – Teraz wydaje się być osobą godną zaufania, bo przekazuje informacje. To sytuacja odbitych luster. Nie wiadomo, w którym lustrze znajduje się prawdziwa osoba – ocenił.
Zdaniem byłego szefa AW jeśli za tą informacją staliby funkcjonariusze CBŚ, mielibyśmy do czynienia z ewidentnym przestępstwem.
– Pytanie o to, czy Falenta przekazał informacje o podsłuchach odpowiednim służbom. Jeśli tak było, to mamy do czynienia z poważnym zaniechaniem – stwierdził z kolei Ernest Bejda. Jego zdaniem gdzieś istnieje ślad po działaniu Falenty. – Należy pytać, czy jest taki meldunek, czy nie – dodał były wiceszef CBA.