Aktorka przewidywała, że taki stan rzeczy może nastąpić. Wcześniej żaliła się, że jest mało chętnych, aby obejrzeć jej "dzieło".
W warszawskim Och Teatrze odbyła się premiera spektaklu "Koniec czerwonego człowieka" w reżyserii Krystyny Jandy. Spektakl wystawiono na deskach 17 października, ale już wcześniej ukazała się ciekawa informacja. Kilka dni przed premierą aktorka wyraziła na Facebooku zaniepokojenie niskim zainteresowaniem przedstawieniem - pisaliśmy o tym TUTAJ.
Artystka napisała: "Ludzie po raz pierwszy w historii fundacji w ogóle nie kupują biletów. Odstrasza ich temat, wojna obok, plakat z czerwienią charakterystyczną dla ZSRR. Trudno".
Do tej pory jej spektakle cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, a bilety trudno było zdobyć. Jednak dzień po premierze "Końca czerwonego człowieka" widownia świeciła pustkami. Jeden z widzów powiedział nawet, że pracownicy teatru zachęcali oglądających do zajmowania miejsc z przodu, aby aktorzy nie grali do pustych rzędów.
Mimo niskiej frekwencji, Janda zapowiedziała, że spektakl będzie grany dalej.
Będziemy grać mimo to. Dla niewielkiej publiczności także. Spektakl jest moim zdaniem dobry i potrzebny. Praca nad nim była trudna, jesteśmy zmęczeni, ale spokojni
– napisała aktorka w mediach społecznościowych.
Źródło: film.wp.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.