Ewa Demarczyk mówiła przez wiersze, nigdy prywatnie – mija 80. rocznica urodzin artystki
„W gruncie rzeczy wypowiadam się bardzo osobiście, ale zawsze przez wiersze, ale nigdy prywatnie” – powiedziała Ewa Demarczyk amerykańskiemu dziennikarzowi Studsowi Terkelowi w 1987 r. Dziś mija 80. rocznica urodzin Czarnego Anioła – według wielu najbardziej niezwykłej osobowości w historii polskiej piosenki.
Pierwszy występ Demarczyk w Piwnicy pod Baranami odbył się 24 czerwca 1962 r. Przed artystką „na scenę wpada Piotr Skrzynecki. Łamiącym się (ze wzruszenia?) głosem wykrzykuje: »Proszę państwa, proszę państwa! Miałem powiedzieć dobry wieczór, ale nie mogę. Nie mogę, proszę państwa, bo już czekam na to, co zaraz się wydarzy. Proszę państwa, przed wami wspaniała młoda śpiewaczka, która was zachwyci«" - napisały Angelika Kuźniak i Ewelina Karpacz-Oboładze w biografii „Czarny anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”. Demarczyk wystąpiła w sukience, którą uszyła jej mama, akompaniował Zygmunt Konieczny.
Jak było naprawdę?
„Czarne anioły” do słów Wiesława Dymnego Zygmunt Konieczny napisał dla Barbary Nawratowicz. Biografki Demarczyk opisują dwie wersje wydarzeń, Zdaniem Koniecznego Nawratowicz nie radziła sobie z tym utworem, przestała przychodzić na próby, a potem z zemsty za to, że to Demarczyk śpiewa jej piosenkę, próbowała przytrzasnąć palce Koniecznego klapą od fortepianu. Z kolei Nawratowicz twierdzi, że nie mogła zaśpiewać, bo pijany Wiesław Dymny uderzył ją w krtań popielniczką. Skrzynecki wspomina, że Nawratowicz pocięła nożyczkami kurtynkę, którą malował ręcznie Dymny.
W 1963 r. w wieku 22 lat Demarczyk zadebiutowała na festiwalu w Opolu. Została ogłoszona najlepszą piosenkarką. Śpiewała „Karuzelę z Madonnami” do słów Mirona Białoszewskiego z muzyką Zygmunta Koniecznego oraz „Czarne anioły”.
Światowa kariera
W latach 60. i 70. koncertowała na całym świecie, m.in. Szwecji, RFN i NRD, Hiszpanii, Izraelu, Francji, Brazylii, Rumunii, Danii, na Kubie i w Stanach Zjednoczonych (Carnegie Hall). Wracając do Polski z USA w 1966 r., poznała kompozytora Andrzeja Zaryckiego, który wracał z półtorarocznej emigracji w Stanach. Wkrótce zastąpił on Koniecznego, z którym Demarczyk nie mogła się porozumieć w sprawach repertuaru.
Po jej koncercie w Town Hall w Nowym Jorku recenzent „The New York Times” Stephen Holden napisał „Czarny Anioł polskiej pieśni jest jedną z niewielu cenionych w świecie pieśniarek o warunkach głosowych, możliwościach teatralnych i muzycznej wrażliwości, które pozwalają jej wznieść się ponad barierę językową, jaka zwykle sprawia, że tak wielu artystów europejskich jest nieodstępnych amerykańskiej publiczności”. Porównał ją do Edith Piaf, jednak zauważał, w odróżnieniu od „legendarnego paryskiego małego wróbelka” Demarczyk „dysponuje opanowaniem głosu wyszkolonej śpiewaczki”. Po Nowym Jorku artystka wystąpiła w New Jersey, Kalifornii, Detroit, Hartford, Los Angeles, San Francisco i Chicago.
Kłopoty w Krakowie
W 1986 r. Rada Miasta Krakowa powołała Państwowy Teatr Muzyki i Poezji pod nazwą Teatr Ewy Demarczyk z siedzibą przy ul. Floriańskiej 55. Sześć lat później kamienica została zwrócona Kościołowi, a teatr przeniósł się do Muzeum Lenina, na czas remontu docelowej siedziby w byłym kinie Wisła na Placu Szczepańskim 3. Po kolejnych pięciu latach, gdy remont dobiegł końca, zgłosić się spadkobierca przedwojennych właścicieli budynku. Demarczyk nie zgodziła się płacić im czynszu. W 1997 r. teatr dostał nakaz eksmisji. Wynajęta przez właścicieli firma ochroniarska wyrzuciła teatr z budynku. Zespół na pewien czas znalazł schronienie w Bochni. Ponieważ dawał coraz mniej koncertów, władze Krakowa nie chciały go finansować. Zaproponowały Demarczyk współpracę z Teatrem Ludowym w Nowej Hucie. Artystka kategorycznie odrzuciła ofertę.
Ostatni koncert Demarczyk z zespołem dała 8 listopada 1999 r. w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Sala żegna ją owacją na stojąco. W lutym następnego roku artystka rozwiązała zespół.
Niewydane utwory
Ostatnie 20 lat z życia Czarnego Anioła jest owianych tajemnicą. Mówiono, że jeszcze w 2000 r. występowała w domach kultury w małych miejscowościach pod Wrocławiem, że piła, a przez to nie mogła śpiewać albo że nigdy nie wzięła do ust choćby szampana, że zamknęła się w domu w Wieliczce, gdzie uprawiała ogród, że początkowo odbierała telefon, a potem przestała, że koncertuje nadal, że jeździ w trasy po Polsce ciężarówką i koncertuje bez muzyków, a z podkładem.
Na pewno wiadomo, że nadal była doceniana. Już po 2000 r. dostała Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, Fryderyka za całokształt działalności, Nagrodę Specjalną Polskich Nagrań Złoty Kogut, Nagrodę Specjalną Programu 1 TVP S.A. dla wybitnej postaci polskiej kultury i Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za całokształt twórczości.
Zmarła 14 sierpnia 2020 r. Miała 79 lat. Spoczęła w Alei Zasłużonych na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Kilkadziesiąt utworów artystki do tej pory nie zostało wydanych.
„Ja jestem do dyspozycji absolutnie do końca, do dyspozycji publiczności od momentu, kiedy wchodzę na scenę i gaśnie światło, zaczynają się dźwięki. A poza sceną nie. Czy (...) śpiewanie i to, co ja proponuję, najlepiej jak potrafię, ludziom ze sceny, to jest za mało, żeby kochać?” - pytała Ewa Demarczyk.