Kolejny weekend protestów we Francji. Ruch „żółtych kamizelek” już dziewiątą sobotę z rzędu wychodzi na ulice francuskich miast. Do największego antyrządowego protestu miało dojść w mieście Bourges w centrum kraju, ale podobnie jak w poprzednich tygodniach tłumy demonstrantów zbierają się także w centralnych miejscach Paryża i Strasburga.
Według paryskiej policji w ciągu dnia na ulicach może pojawić się nawet 20 tysięcy protestujących. Siły porządkowe obawiają się, że dojdzie do kolejnych zamieszek.
Manifestanci chcą przemaszerować przez miasto w czterech grupach. Dużych zgromadzeń można się spodziewać w najbardziej znanych i uczęszczanych okolicach Paryża: na placu Republiki, koło Ministerstwa Ekonomii, pod Łukiem Tryumfalnym, w pobliżu Muzeum Inwalidów, a także pod Wieżą Eiffla i siedzibą francuskiej telewizji.
Paryska prefektura zaleca na swych stronach internetowych, by w ciągu dnia unikać przebywania w okolicach paryskich bulwarów i domów handlowych, zlokalizowanych na trasie planowanego przemarszu „żółtych kamizelek”. Apeluje też do mieszkańców o usunięcie z ulic zaparkowanych tam samochodów. Wzmocniono ochronę Parlamentu, Pałacu Elizejskiego i najważniejszych ministerstw.
Sobotnie marsze protestacyjne w Paryżu zapowiedziano mimo planowanego przesunięcia głównych manifestacji do Bourges w centrum kraju. Organizatorzy protestów uzasadniali pomysł wyprowadzenia marszów ze stolicy łatwością dotarcia do Bourges z każdego krańca Francji oraz mniejszym ryzykiem napięć i rozruchów w tym ośrodku.
„Żółte kamizelki” protestują od 17 listopada. Akcja trwa pomimo ustępstw rządu w kwestii podatku od paliw, która była zarzewiem protestu. Teraz demonstranci wysuwają żądania gospodarcze i polityczne – w tym zwiększenia praw obywatelskich i ustąpienia prezydenta Emmanuela Macrona.