– Turecka policja aresztowała zamachowca, który zaatakował w noc sylwestrową klub nocny w Stambule, zabijając 39 osób – poinformowały lokalne media.
Sprawca zamachu, Abdulkadir Maszaripow został zatrzymany w Stambule w dzielnicy Esenyurt. Media informowały, że wraz z nim zatrzymano jeszcze czterech innych podejrzanych.
Do ataku doszło 1 stycznia około godziny 1:15. Z medialnych doniesień oraz słów ministra wynika, że ataku dokonał jeden człowiek, choć kilka wersji mówiło o dwóch zamachowcach. Najpierw miał oni zastrzelić ochroniarza oraz policjanta, którzy pilnowali wejścia do klubu. Następnie uzbrojony w długą broń miał wejść do klubu i otworzyć ogień do bawiących się tam gości, których było około 600. Część osób zdołała się uratować wyskakując z tarasu klubu do Cieśniny Bosfor, nad którą położony jest ten jeden z najbardziej luksusowych klubów w Stambule.
W wyniku zdarzenia zginęło 39 osób, a 69 innych zostało rannych. Ofiary ataku pochodziły z 14 rożnych krajów m.in. z Indii, Maroka, Jordanii, Kanady, Rosji, Tunezji, Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu.
Tzw. Państwo Islamskie informowało w mediach społecznościowych, że „atak w Stambule był kolejnym elementem tzw. błogosławionej operacji przeciw obrońcom krzyża”. „Bohaterski żołnierz uderzył w jeden z klubów, w którym chrześcijanie obchodzili swoje bezbożne święto” – napisano. W dalszej części wpisu możemy przeczytać, że „zdaniem bojowników władze Turcji powinny mieć świadomość, że krew muzułmanów, którzy giną w wyniku działań tureckiej armii w Syrii musi zostać pomszczona”. CNN zwraca jednak uwagę na fakt, iż zamach na klub Reina mógł być formą odwetu za operację tureckiej policji wymierzoną w dżihadystów. Między 28 a 31 grudnia w ramach prowadzonej operacji zatrzymano 63 bojowników tzw. Państwa Islamskiego.