Jeśli Unia Europejska nie nałoży sankcji na Białoruś, sąsiadujące z nią państwa Unii Europejskiej mogą rozważyć wprowadzenie sankcji narodowych - oświadczył w poniedziałek szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau po rozmowach z węgierskim odpowiednikiem.
Polski minister wyraził jednak nadzieję, że sankcje unijne staną się faktem. Przypomniał, że ministrowie spraw zagranicznych UE już w końcu sierpnia zbudowali konsensus co do tego, że UE będzie dążyć do objęcia sankcjami funkcjonariuszy państwa białoruskiego, którzy są odpowiedzialni za fałszerstwa wyborcze lub za "brutalizację życia publicznego po przeprowadzeniu tych quasi-wyborów".
Doszło – jak powiedział - do odłożenia tej sprawy ze względu na sprzeciw jednego z państw unijnych. "Ale mamy nadzieję, że konsensus tutaj dość szybko będzie osiągnięty na forum unijnym – powiedział Rau.
Chodzi o Cypr, który domaga się jednoczesnego wprowadzenia restrykcji przeciw Turcji z powodu nielegalnych wierceń, prowadzonych przez ten kraj we wschodniej części Morza Śródziemnego.
Odnosząc się do ewentualności sankcji unijnych przeciw Rosji w związku z otruciem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, Rau podkreślił: "Nie ulega wątpliwości, że próba otrucia Aleksieja Nawalnego była szokiem dla elit politycznych UE i na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych Unii w przyszłości - wiemy, że w październiku - będziemy wracać (do tego), bo wymiar tego zdarzenia ma charakter naruszenia prawa międzynarodowego z zakresu posługiwania się bronią chemiczną".
Premier Węgier Viktor Orban w niedawnym wywiadzie dla agencji Reutera wyraził przekonanie, że Unia Europejska powinna wycofać się z sankcji przeciwko Rosji. Pytany, czy Węgry poprą sankcje w związku ze sprawą Nawalnego, podkreślił jednak: „Z punktu widzenia Węgier nie widzimy powodu, dla którego powinniśmy to zrobić. Ale jeśli Unia Europejska będzie chciała to zainicjować, jesteśmy gotowi to rozważyć”.