Połowa żywności w Rosji pochodzi z zagranicy i teraz kraj ten będzie miał kłopot z zakupem brakujących produktów spożywczych – uważa dyrektor IERiGŻ Andrzej Kowalski. Jego zdaniem "wojna ekonomiczna" jest znacznie groźniejsza dla Rosji niż dla Zachodu.
Kreml poinformował w środę wieczorem, że prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret ograniczający lub zakazujący wwozu do Rosji produktów rolnych, surowców i żywności z krajów, które przyłączyły się do sankcji na Rosję w związku z konfliktem na Ukrainie. Ma on obowiązywać przez rok. W dekrecie nie wymieniono żadnych konkretnych krajów ani produktów, które mają zostać objęte obostrzeniami. Wydano jednocześnie polecenie, aby wskazał je konkretnie rosyjski rząd.
Wprowadzenie zakazu importu żywności oznacza, że Rosja "idzie na całość", gdyż kraj ten kupuje za granicą ok. 50 proc. produktów spożywczych - podkreślił Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ). Zauważył, że sankcje nałożyły głównie Stany Zjednoczone i Unia Europejska, więc zakaz z pewnością będzie dotyczył tych krajów. Oznacza to, że w praktyce Rosjanie nie będą mieli gdzie kupić brakujących ilości żywności.
Wskazał, że w tej chwili na świecie nie ma nadwyżek żywności i chociaż poszczególne produkty są dostępne, to po znacznie wyższej cenie. Kontrakty na ten rok są bowiem na ogół już zawarte. Dlatego - jak powiedział ekspert - pytanie, skąd Rosjanie wezmą na to pieniądze.
Jego zdaniem sytuacja krajów eksportujących do Rosji może być różna. Polska sprzedawała na ten rynek ok. 5-7 proc. eksportowanej żywności, ale znacznie więcej wywozili tam Niemcy, Francuzi, Duńczycy czy Holendrzy. Zakaz importu żywności powinien dotyczyć całej UE, bo sankcje wobec Rosji były wspólne - mówił. Podkreślił, że w tej sytuacji ważne jest, by Unia zachowywała jedność, żeby żadna z firm z niej się nie wyłamała.
Uważa, że choć nałożenie ograniczeń na UE może spowodować załamanie się rynku europejskiego, to i tak „wojna ekonomiczna” jest znacznie groźniejsza dla Rosji – która, jak to ocenił, „jest słabszym partnerem” - niż dla krajów, na które te sankcje są nakładane.
Powiedział, że jeśli chodzi o międzynarodowe przepisy dotyczące handlu międzynarodowego (WTO), to oczywiście zostały one złamane i należałoby taką decyzję poddać arbitrażowi. Rosjanie uważają jednak – jak mówił - że to nie oni wywołali niepokoje na Ukrainie; uważają, iż świat ich nie rozumie i nakłada na nich sankcje, więc oni także wprowadzają ograniczenia importu na swój rynek.
Z danych resortu gospodarki wynika, że Rosja jest drugim po Unii Europejskiej rynkiem eksportowym Polski. Eksport do tego kraju sukcesywnie się zwiększał, przekraczając w 2013 r. 10,8 mld dol. (ponad 5,3 proc. polskiego eksportu za granicę). Obroty handlowe w 2013 r. przekroczyły 36 mld dol. W 2013 r. główną grupą towarową w eksporcie do Rosji stanowiły wyroby przemysłu elektromaszynowego - ok. 4,2 mld dol. (udział ok. 39 proc.). Najwyższy wzrost dostaw, o ok. 22,4 proc., odnotowano w grupie artykułów rolno-spożywczych, których eksport osiągnął ok. 1,66 mld dol. (ok. 15,4 proc. udziału w eksporcie ogółem).